czwartek, 7 listopada 2013

Glutaminian sodu.

Glutaminian sodu (MSG)- konserwant żywności - jest pochodną kwasu glutaminowego (aminokwasu).
Pierwotnie kwas ten pozyskiwano z dwóch najbogatszych źródeł: wodorostów i mięsa. Obecnie powstaje głównie na drodze chemicznej.

Skryty pod symbolem E 621, dodawany jest m.in. do zupek w proszku, kostek rosołowych, dressingów, magi, przypraw, pasztetów, mielonek itp.

W XXI wieku, jego bratnią duszą stał zdecydowanie fast food.
E 621 jest bowiem substancją wzmacniającą smak i zapach, co zdecydowanie przemawia za zastosowaniem go w tego rodzaju produkcji.

A tak na marginesie, czy kiedykolwiek zauważyliście, że samo wejście do restauracji typu fast food, sprawia, że jesteśmy głodni? 
Nie mieliśmy zamiaru, ale zamawiamy... - dziwne, prawda?

Tak właśnie działa glutaminian sodu, którego głównym zadaniem jest pozyskanie potencjalnego klienta dla restauracji.
W związku z tym - oskarżony został o przyczynianie się do wciąż rozprzestrzeniającej się epidemii otyłości.
I słusznie - moim skromnym zdaniem.
E 621 zaburza nasze naturalne zmysły!
Bo niby jak mamy kierować się smakiem i zapachem, kiedy glutaminian sodu dominuje wszelkie pozostałe aromaty?
Wywołuje w Nas wrażenie sztucznego "apetytu", a co za tym idzie - sprzyja przyswajaniu zbyt dużych, niezaplanowanych ilości pożywienia.

W kontekście glutaminianu sodu, naukowcy coraz częściej mówią o tzw. syndromie kuchni chińskiej.
Jest to zespół objawów, który może pojawić się przy nadużywaniu E 621:  
bóle głowy, migreny, nudności, drętwienie kończyn, nadmierne pocenie, kołatanie serca. 
Z ostatnich badań wynika, że dla większości z nas jest silnym alergenem. 
Wywiera niekorzystny wpływ na przewodnictwo nerwowo-mięśniowe, sprzyja powstawaniu jaskry, ma tendencje do odkładania się i kumulowania w organizmie.
Ustawowy odsetek E 621, jaki można dodać do produktu, jest oczywiście niewielki. Niemniej jednak - często ilość ta zostaje przekroczona. Jeśli dojdzie do tego upodobanie konsumenta do przetworzonych produktów - efekt murowany!

Co możemy zrobić?
Czytać , czytać i jeszcze raz czytać!
Etykiety na opakowaniach - oczywiście!
I nauczyć się sztuki wyboru.
Mamy zioła prowansalskie, oregano, bazylię, tymianek, cząber, czosnek, curry, kurkumę itd.
(lub ostatnie moje odkrycie: mieszankę pod nazwą "czubryca zielona-do sałatek, czerwona-do mięs" - UWAGA! - często i ona bywa oszukana, dlatego i tu dokładnie czytamy).
W sklepach ze zdrową żywnością bez problemu można nabyć ekologiczne kostki warzywne lub bulion wegetariański.
Dobrze byłoby fast foody jeść okazjonalnie, a z produktów przetworzonych -całkowicie zrezygnować.
Jeśli w naszej diecie będzie dominował glutaminian sodu - nigdy tak na prawdę nie poznamy zapachu pieczonego ziemniaka, czy choćby jabłka! 
O chorobach biorących się "z niczego" - nie wspomnę...

Producentom żywności nie zależy bynajmniej na naszym zdrowiu, ale na jak największej sprzedaży.
Dlatego też - musimy zadbać o nie sami!
Stosować dietę prostą, i jak najbardziej zbliżać się do natury.
A glutaminian sodu odstawić.

E621 - to czysta chemia. 
I już.

P.S. Oto jakich nazw używają producenci wykorzystując naszą nieświadomość:
kwas glutaminowy, glutaminian, autolizowane drożdże, autolizowane proteiny drożdżowe, ekstrakt z drożdży, teksturowane proteiny, jednopotasowy glutaminian, kazeinian sodu, glutaminian sodu, „naturalne smaki”, hydrolizowana kukurydza, pokarm drożdżowy oraz ultrapasteryzowane i wszelkie enzymatycznie modyfikowane składniki, hydrolizowane proteiny i aminokwas.
(nazwy pochodzą ze str. wolnemedia.net)





www.efekt-motyla.eu

SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz