wtorek, 31 stycznia 2017

Gluten – z czym to się je?


Parę lat temu zrobiło się naprawdę głośno na temat glutenu.

Pojawiło się wiele informacji, że gluten jest szkodliwy, a nawet toksyczny. Wiele osób zdecydowało się na jego eliminacje z diety. Zjawiło to zrobiło się bardzo popularne i trwa dalej. 

O czym świadczyć może m.in. fakt, że światowa sprzedaż produktów bezglutenowych w ciągu ostatnich 5 lat wzrosła o 75 %, w porównaniu z okresem, kiedy to po takie produkty sięgały tylko osoby chore na celiakię.

Dieta stała się bardzo modna, a wiele osób zaczyna unikać glutenu, nie wiedząc często dokładnie co to tak właściwie jest.

Gluten to białko roślinne (jest mieszanką białek roślinnych gliadyny i gluteiny), które występuje w niektórych zbożach: pszenicy, jęczmieniu i życie. Nadaje on produktom cechy fizykochemiczne takie jak: plastyczność, lepkość, sprężystość – to dzięki glutenowi ciasto z mąki pszennej tak dobrze się wyrabia i lepi.

Decydując się na dietę bezglutenową należy pamiętać, że nie wystarczy wyeliminować pieczywa pszennego czy żytniego. Gluten jest obecny w 90 % produktach dostępnych na rynku, ponieważ jest świetnym dodatkiem do żywności, ze względu na wspomniane właściwości fizykochemiczne.

Do produktów naturalnie bezglutenowych należą:

  •  niektóre zboża i produkty skrobiowe: ryż, kukurydza, ziemniaki, kasza jaglana, gryka, amarantus , sorgo, quinoa, tapioka, sago, maniok,
  •     wszystkie rośliny strączkowe, takie jak soja, groch, soczewica, fasola, bób,
  •     orzechy, pestki, nasiona sezamu i lnu,
  •     nabiał, jaja,
  •     świeże mięso i ryby,
  •     owoce i warzywa,
  •     tłuszcze: oliwa, olej (słonecznikowy, rzepakowy, lniany, kokosowy itp.), margaryna.

Na rynku można spotkać także wiele produktów bezglutenowych. Niestety często wiele z nich zawiera duże ilości tłuszczu i cukrów prostych. Producenci, którzy eliminują gluten z żywności muszą zastąpić go innymi substancjami, które nadadzą produktowi pożądane właściwości. Mitem zatem jest, że dieta bezglutenowa jest dietą odchudzającą. Oczywiście może być, ale pod warunkiem, że jest dobrze skomponowana i składa się głównie z produktów naturalnych – nieprzetworzonych (z resztą podobnie jak w diecie glutenowej).

Gluten niestety jest toksyczny dla osób chorujących na celiakię oraz chorobę Dühringa. Jako białko może powodować alergie, dlatego w takim przypadku także należy bezwzględnie wykluczyć go z diety. Istnieją przypuszczenia, że białko glutenu (gliadyna) swoją budową molekularną przypomina budowę tarczycy. Kiedy gliadyna naruszy barierę ochronną jelit i dostanie się do krwiobiegu, zostaje rozpoznana za wroga przez system immunologiczny organizmu. Przeciwciała wytwarzane przeciwko gliadynie omyłkowo rozpoznają również tarczyce za wroga i rozpoczynają procesy niszczące tkankę tarczycy. Teoria ta, może przemawiać za wyeliminowaniem glutenu przez osoby chore na niedoczynność tarczycy. Wiele jednak osób chorujących na tę chorobę, spożywa na co dzień gluten i dobrze funkcjonuje.
Dlatego nie można jednoznacznie powiedzieć, ze osoby z chorobami tarczycy powinny przejść na dietę bezglutenową.

Podsumowując, dieta bezglutenowa jest jedyną metodą leczenia w jednostkach chorobowych, jak: celiakia i alergia na gluten. Istnieją także przesłanki do zastosowania tej diety w innych schorzeniach typu niedoczynność tarczycy. Natomiast stosowanie jej u zdrowych osób jest niekonieczne. Jeśli jednak, ktoś decyduje się na te dietę, powinien szczególnie zwracać uwagę na spożywane produkty. Glutenu należy szukać we wszystkich produktach (w wędlinach, gotowych sosach, zupach w proszku itp.).

Najlepiej więc komponować dietę opartą o naturalne produkt bezglutenowe.


Autor: Dorota Czpak



SPIS TREŚCI:

poniedziałek, 9 stycznia 2017

#Potęga #bylejakości.


Nowy Rok Kochani!
Czas postanowień, marzeń i obietnic.

Czas motywacji, ofert i tysiąca podpowiedzi „jak żyć”...

A gdzie w tym wszystkim jesteś TY?

Powiedzmy, że do tej pory nie robiłaś/eś dokładnie NIC, żeby zwiększyć komfort swojego życia.
"Teraz będzie inaczej"- myślisz, więc w  nadziei na zmianę w 2017 - robisz listę postanowień: kolejno 20 pozycji. 
"Dalej, dasz radę!" - trąbią zewsząd.
Energia Cię rozpiera, masz wysoki poziom motywacji... aż do czasu, kiedy powinie Ci się noga.
Wtedy „odwiedza Cię" twój stary znajomy -”#krytyk wewnętrzny” - który mówi:
„A widzisz? - nie udało się (jak zawsze) – i po co było się tak wysilać?”.
No i postanowienia diabli wzięli!
"Kac" podwójny, bo zawiodłeś siebie i innych (tych co w Ciebie "wierzyli")...

Znam temat bardzo dobrze. 
I podobnie jak Was - frustrował mnie niemiłosiernie, aż do czasu ...  kiedy mnie olśniło!

Po 1. Tych postanowień po prostu jest za dużo!
Po 2. Tempo jest zabójcze i zdecydowanie - "nie moje"!

Oczywiście w teorii jestem lepsza, niż w praktyce.
Wciąż powtarzam dziecku: „jeśli chcesz być w czymś mistrzem – musisz po prostu ćwiczyć”.
To po jaką chorobę – powiedzcie - wymyśliłam sobie wcześniej, że ja tych rzeczy zrobię co najmniej kilkanaście jednocześnie?!
No właśnie.... mistrzostwa to ja raczej nie osiągnę w żadnym z nich, będę co najwyżej – przeciętna...
Ach, i wciąż niezadowolona, bo zrobię wszystko byle jak, „po łebkach”.
Ostatnio zastanawiałam się nad tym, w ilu dziedzinach mogłabym być „mistrzem”, gdybym się nie uparła, że 1 cel to za mało?!

Z angielskiego - #MULTITASKING, po polsku - zwykła #WIELOZADANIOWOŚĆ.... jest (niestety) syndromem naszych czasów.

Wg mnie...

Wielozadaniowość odziera z energii.

Wielozadaniowość wypala.

Wielozadaniowość stawia na kiepską jakość.

Wielozadaniowość jest gwoździem do motywacyjnej trumny.

Wielozadaniowość to brak uważności.
MATRIX.

Więc krótko.
Jeśli nadal chcesz zrobić długą listę – zrób ją jeśli potrafisz skupić się na 1, co najwyżej 2 celach i konsekwentnie realizować je krok po kroku przez tak długi okres, żeby stały się one nawykiem.
Zostań w nim „mistrzem” i dopiero przejdź do następnego.
...
Jeśli zaś tego nie potrafisz – postaw sobie 1-2 konkretne, realne i pozytywnie sformułowane CELE.
Bo w tym wypadku – mniej zdecydowanie znaczy więcej.
Sprawdzone.


Autor: Renata Dulewicz



 SPIS: