piątek, 15 maja 2015

Out of control c.d.

Znalezione obrazy dla zapytania bujanie się na bujaczce

Czuję się wywołana do tablicy.
A sprawa dotyczy ostatniego posta.
Możecie pomyśleć:
"Pani dietetyk oszalała!:
Najpierw pisze o konsekwencji, dyscyplinie i o tym, że potrzebny jest plan, a potem hulaj dusza i "carpe diem (chwytaj dzień) - odpuść wszystko!"
No, muszę przyznać...- na pierwszy rzut oka tak to wygląda.
Ale sprawa jest wielowarstwowa (dokładnie jak cebula).

Weźmy na przykład taką dietę, w której bardzo "spinamy się" na efekt.
 Wiele pań (panów także) zaczyna dokładnie w ten sam sposób:
" MUSZĘ do wakacji schudnąć X kg", " będę ćwiczyć 5 x w tygodniu" "wyglądam jak (i tu pojawiają się epitety typu: gruba świnia itd)". Kiedy zaś noga im się powinie i np. ćwiczą o 1 raz za mało albo zdarzy im się skusić na coś słodkiego - wtedy niczym narkoman wracają do starych nawyków. Bo w ich głowach pulsują przekonania: "wszystko albo nic", "jestem słaby", "nie dam rady", "już mi się nie opłaca". Następuje spadek nastroju i zajadanie stresu. I koło się zamyka.

Jak wyjść z tego błędnego kręgu?
I tu pojawia się magiczne słowo: EMPATIA. Ale tym razem nie dla innych, ale dla siebie. Pierwszym i najważniejszym krokiem jest pochylenie się nad sobą (dokładnie jak nad małym dzieckiem) i zrozumienie przyczyn swojego postępowania.
...Może nie radzę sobie ze stresem, może uważam się za gorszego od innych, a może (z jakiś przyczyn) nie szanuję siebie i swojego ciała (patrz epitety).
Bo jak mam odżywiać się po królewsku (tj. zdrowo), kiedy w mojej głowie jestem tylko "grubą świnią"..?

Dlatego postanowienie o zmianie diety (czytaj: stylu życia), powinno wynikać z szacunku do siebie.
Bo odtąd ja - XY- postanawiam zacząć dbać o siebie! 
CHCĘ (a nie MUSZĘ albo BĘDĘ) być zdrowy i silny,
chcę biegać za dziećmi/wchodzić po schodach bez zadyszki,
chcę nauczyć się dobrze wybierać.
Wtedy nie straszne mi grille ze znajomymi, ani nawet imieniny u cioci.
Bo wiem, że mogę sobie zaufać.
Bo dbam o siebie.
Teraz i zawsze.
AMEN.
I to jest to "odpuszczenie" o którym mówiłam.
Obserwacja, nauka, praca.
A wszystko malutkimi kroczkami.
Ze spokojem i ufnością.
Nawet jeśli za swoją zgodą świadomie zgrzeszę.
Aż w pewnym momencie robi się to tak naturalne, jak wieczorne szczotkowanie zębów.
Wiem to z autopsji.

Są jednak takie dziedziny życia, w których i mi ciężko jest odpuścić kontrolę.
I tak sobie myślę, że to takie ludzkie, nasze jest...
A że staram się żeby moja szklanka była zawsze do połowy pełna (nie pusta!)
- dodaję:
"Zdecydowanie (pomalutku) do zrobienia!"
"Bo jak nie my - to kto-o-o-o...?" :-)
Pozdrawiam serdecznie.




www.efekt-motyla.eu 
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html  



 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz