czwartek, 8 sierpnia 2013

Oswoić lęk.

Kiedyś myślałam, że zdarza się to tylko mi.
Że natura wymyśliła mnie taką dziwną, i że muszę to zaakceptować.
Teraz, kiedy bardziej jestem w temacie psychologii - wiem, że dotyczy on w mniejszym lub większym stopniu - 90% ludzi.
Im większą masz świadomość świata i siebie, im większą wrażliwość - tym Twoje predyspozycje do wizyt tego "nieproszonego gościa" są większe.

O czym mowa? - o lęku.

O takim lęku, który czasem pojawia się jak podmuch wiatru, owiewa delikatnie - i znika. Ale też o takim, który przychodzi i obezwładnia Twoje ciało. Paraliżuje i sprawia, że rzeczy małe stają się nagle WIELKIE. A ty czujesz się, jak roczniak, który uczy się dopiero chodzić. I wspiąć się musi na wielkie krzesło, a to przepaść milowa, no bo niby jak... ?!

W sierpniowym "Sensie" (polecam - bardzo ciekawy!) czytam wywiad z   ‎Agnieszką Wiedłochą ("Czas Honoru").
Aktorka mówi:
"Wciąż balansuje na granicy lęku i nielęku. Wystawiam się na próbę, przesuwam własne granice...".
"Jak w tej przypowieści. Stary Wódz rzekł swojemu wnukowi: W każdym z nas toczy się walka miedzy dwoma wilkami - dobrym i złym. Dziadku, a który wilk zwycięża? - spytał mały  Indianin. Ten którego karmisz."

I to jest właściwie puenta tego posta..
Bo lęku nie można zignorować.
Co więc innego zrobić? - chyba najprędzej dać sobie przyzwolenie na jego "jestestwo".
Niezależnie od tego, w jakiej sytuacji się pojawia.

Może to być lęk przed własnymi ograniczeniami, zmianą, zranieniem, spotkaniem z innymi ludźmi, samotnością, wyjściem z domu, utratą pracy, i wiele wiele innych, z których współistnienia nie zawsze musicie sobie zdawać sprawę.

Myślisz pewnie, że to Ciebie to nie dotyczy... A jednak.

Może chodzisz codziennie do pracy z myślą, że jej nienawidzisz? Może jesteś w toksycznym związku, który dawno powinien był się skończyć? A może nie lubisz własnego życia, chociaż najprawdopodobniej nigdy nie podjąłeś trudu, aby je zmienić? I poddajesz się presji otoczenia, a potem rwiesz włosy z głowy, że znów poległeś w tej "walce"?
Niby wszystko jest o.k, tylko spać czasem nie możesz....
I myślisz intensywnie. I oblewają Cię "zimne poty..."
Taki "szczęśliwy", ale nie do końca, z tym "ale" - zawsze obecnym z tyłu głowy.

Zadałeś sobie pytanie, dlaczego tak się dzieje?
....
A może zwyczajnie się boisz...

Czego?

 ...To już pytanie, które zadać powinien sobie każdy sam.
Faktem jest, że strach jest nieodłączną częścią naszej egzystencji.
Im częściej pojawia się w naszym życiu, tym łatwiej się na kolejne "odwiedziny" przygotować.
Co więcej - odpowiednio "zaopiekowany"- może przekuć się w mały sukces. Dobrym przykładem jest tzw. "drugie życie" ludzi, którzy przeszli ciężką chorobę, albo niekiedy -  rozkwit kobiety po rozwodzie.

Nie warto z nim walczyć, ale też nie wolno mu się poddawać. Trzeba go za to zaakceptować, a następnie oswoić. Przyjrzeć się mu dokładnie, rozbroić z ciężkiej "amunicji" i racjonalnie zastanowić się, co można zrobić, aby go zminimalizować.

Nie ma uniwersalnych sposobów na oswojenie lęku. Musisz znaleźć taki, który będzie najlepszy właśnie dla Ciebie. Bo nikt Cię nie zna, tak jak Ty sam. I nie wie o Tobie tak wiele.
Warto więc próbować.
Próbować, upadać, wstawać i znów próbować.
I właśnie w ten sposób, jak to pięknie powiedziała Pani Agnieszka :

PRZESUWAĆ WŁASNE GRANICE.

A stąd już o krok do wewnętrznej równowagi.






www.efekt-motyla.eu








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz