Wszystkich zainteresowanych wizytami w Poradni Dietetycznej pragnę poinformować, że w czasie mojej nieobecności na blogu dokonywałam małej reorganizacji Poradni, o której napiszę w najbliższym czasie... ;-)
Równocześnie jednak zgłębiałam tajemnice książki o znamienitym tytule "Efekt Motyla" ;-), napisaną przez Kamila Cebulskiego, młodego chłopaka, który mając do dyspozycji swoją głowę i niewiele pieniędzy, w wieku 17 lat otworzył pierwszą małą firmę, zaś kiedy skończył 21 - nazwany został "najmłodszym polskim milionerem".
Obecnie robi to, co jak sam określa - "lubi", co daje mu dużo radości, a przy okazji - pieniądze.
Jak tego dokonał? - zachęcam do lektury!
Osobiście przez przypadek natknęłam się na ten tytuł..., kupiłam - z wiadomych powodów ;-) -
i nie żałuję!
Kamil jest kolejnym przykładem na to, że
WSZYSTKO ZACZYNA SIĘ W GŁOWIE!
Jeszcze ważniejszą sprawą, niż sam cel do którego dążymy, jest decyzja o wdrożeniu go w życie i konsekwencja w działaniu ( pisałam o tym w poście http://twojefektmotyla.blogspot.com/2012/10/po-drabinie-marzen.html).
Wierzcie mi:
Niezbyt wiele osiągniemy skupiając się jedynie na ruszaniu palcem w bucie!
Trzeba uruchomić tzw. siłę charakteru!
Niemniej ważnym aspektem jest samodoskonalenie się w danej dziedzinie (jest nawet takie przysłowie - kto się nie rozwija, ten się cofa!).
Nie warto więc udawać najmądrzejszego, za to warto - uczyć od innych, bardziej doświadczonych od siebie.
Jeśli miałabym przytoczyć fragment książki, który moim zdaniem najbardziej obrazuje myśl, którą Kamil, a z jego pomocą - ja - chciałabym Wam przekazać - wybrałabym właśnie ten:
"Pewnego
dnia stary profesor został zaangażowany, aby przeprowadzić kurs
dla grupy dwunastu szefów wielkich koncernów amerykańskich na
temat skutecznego planowania czasu. Kurs ten był jednym z pięciu
modułów przewidzianych na dzień szkolenia. Stary profesor miał
więc do dyspozycji tylko jedną godzinę, by wyłożyć swój
przedmiot. Stojąc przed tą elitarną grupą (która gotowa była
zanotować wszystko, czego ekspert będzie nauczał), stary profesor
popatrzył powoli na każdego z osobna, następnie powiedział:
"Przeprowadzimy
doświadczenie". Spod biurka, które go oddzielało od
studentów, wyjął wielki dzban (o pojemności 4 litrów), który
postawił delikatnie przed sobą. Następnie wyjął około dwunastu
kamieni wielkości piłki do tenisa i delikatnie włożył je kolejno
do dzbana. Gdy dzban był wypełniony po brzegi i niemożliwe było
dorzucenie jeszcze jednego kamienia, podniósł wzrok na swoich
studentów i zapytał:
„Czy
dzban jest pełen?" Wszyscy odpowiedzieli: "Tak".
Poczekał kilka sekund i dodał: "Na pewno?". Następnie
pochylił się znowu i wyjął spod biurka naczynie wypełnione
żwirem. Delikatnie wysypał żwir na kamienie, po czym potrząsnął
lekko dzbanem. Żwir zajął miejsce miedzy kamieniami... aż do dna
dzbana. Stary profesor znów podniósł wzrok na audytorium i
zapytał: "Czy dzban jest pełen?" Tym razem świetni
studenci zaczęli rozumieć. Jeden z nich odpowiedział:
"Prawdopodobnie nie". "Dobrze" odpowiedział
stary profesor. Pochylił się jeszcze raz i wyjął spod biurka
naczynie z piaskiem. Z uwagą wsypał piasek do dzbana. Piasek zajął
wolną przestrzeń miedzy kamieniami i żwirem. Jeszcze raz zapytał:
"Czy dzban jest pełen?" Tym razem, bez zająknienia,
świetni studenci odpowiedzieli chórem: "Nie". "Dobrze"
odpowiedział stary profesor. I tak, jak się spodziewali, wziął
butelkę wody, która stała na biurku i wypełnił dzban aż po
brzegi. Stary profesor podniósł wzrok na grupę studentów i
zapytał: "Jaką wielką prawdę ukazuje nam to doświadczenie?"
Niegłupi, najbardziej odważny z uczniów, odpowiedział: "To
pokazuje, że nawet jeśli nasz kalendarz jest całkiem zapełniony,
jeśli naprawdę chcemy, możemy dorzucić więcej spotkań, więcej
rzeczy do zrobienia". "Nie" odpowiedział stary
profesor - "Nie o to chodziło". "Wielka prawda, którą
przedstawia to doświadczenie, jest następująca: Jeśli nie włożymy
kamieni jako pierwszych do dzbana, później nie będzie to
możliwe!". Zapanowało głębokie milczenie, studenci
uświadomili sobie oczywistość tego stwierdzenia. Stary profesor
zapytał: "Co stanowi kamienie w waszym życiu? Wasze zdrowie?
Wasza rodzina? Przyjaciele? Zrealizowanie marzeń? Robienie tego, co
jest waszą pasją? Nauka? Odpoczynek? Czas? Albo jeszcze coś
innego? Należy zapamiętać, że najważniejsze jest włożyć swoje
KAMIENIE jako pierwsze do dzbana, w przeciwnym wypadku ryzykujemy
przegrać... własne życie. Jeśli damy pierwszeństwo drobiazgom
(żwir, piasek), wypełnimy życie drobiazgami i nie będziemy mieć
wystarczająco dużo cennego czasu, by poświęcić go na ważne
elementy życia. Zatem nie zapomnijcie zadać sobie pytania: "Co
stanowi kamienie w moim życiu?" Następnie, włóżcie je na
początku do waszego dzbana (życia)" Przyjacielskim gestem
dłoni stary profesor pozdrowił studentów i powoli opuścił
salę...
Przesłanie
tej historii jest bardzo proste: zanim zaczniesz zmieniać swoje
życie, musisz zdać sobie sprawę, co jest w nim najważniejsze i
zająć się wszystkim po kolei. Planowanie życia to trudna sprawa,
dlatego powinieneś dokładnie przemyśleć każdy krok. Widząc
ludzi dookoła, obawiam się, że nikt nie myśli o swojej
przyszłości. Ludzie egzystują bez wyznaczonego celu i
szczegółowego planu działania, niezbędnego, by swoje cel osiągnąć.
Dziwne jest to, że chcemy jeździć sportowymi samochodami, ale nie
mamy planów, jak je kupić i utrzymać. Tę bolączkę dzisiejszego
świata szczególnie wyraźnie widać w postępowaniu studentów.
Obserwując tę społeczność, rzadko spotykam kogoś, kto studiuje,
bo fascynuje go dziedzina studiów. Ludzie kończą szkołę i nie
mają co ze sobą zrobić, idą więc na studia, często zupełnie
przypadkowe lub z przymusu, aby uniknąć służby wojskowej. Byłem
świadkiem rozmowy, w której młody człowiek został zapytany, jaki
jest jego życiowy cel. Odpowiedział, że chciałby skończyć
studia, a potem zobaczy. Nie ma co ukrywać, wspaniałe plany:
skończyć studia i patrzeć.
A co z karierą, zainteresowaniami,
samorealizacją? W życiu jest miejsce na wszystko. Jest odpowiedni
czas na naukę, zakładanie rodziny i zarabianie. Wszystko powinniśmy
wykonywać w jasno określonej kolejności, bo jaki jest sens
wygrania w totolotka 2 dni przed śmiercią? "
Czytajcie więc, wyciągajcie wnioski, a z ich pomocą - walczcie o swoje marzenia i o swoje szczęście!!!
Liczne przykłady wskazują, że WARTO!
www.efekt-motyla.eu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz