poniedziałek, 21 listopada 2016

Jak uniknąć #efektu #jojo?


Każde działanie jakie podejmujemy, związane jest chęcią uzyskania efektów.
Tak samo jest z zastosowaniem diety – chcemy schudnąć i czuć się dobrze.
Co więcej - chcemy, żeby te efekty były długotrwałe.
Nikt nie chudnie przecież po to, żeby zaraz znowu wrócić do starej masy ciała lub, co gorsza, przybrać jeszcze więcej niechcianych kilogramów.
Klasycznie rzecz ujmując, chcemy schudnąć #bez #efektu #jojo.

Ale jak tego dokonać?


Z odchudzaniem jest trochę tak jak ze sprzątaniem, żeby się udało musisz posprzątać przede wszystkim  w swojej głowie. Redukcja masy ciała, to bardzo modny temat. Na każdym kroku możemy znaleźć mądre rady, jak schudnąć.

Dlatego:

1. Nie wierz we wszystko co przeczytasz w czasopismach lub internecie! Teksty na temat zdrowego żywienia często pisane są przez redaktorów, a zatem nie specjalistów.

2. Nie stosuj diet „cud”! Niestety nie ma takiej diety, która w szybki i łatwy sposób pozwoli Ci zdrowo pozbyć się kilogramów. Jeżeli jakaś dieta Ci to „obiecuje”, najprawdopodobniej szybko dopadnie Cię po niej efekt jojo, rozreguluje Twój metabolizm,co więcej - może spowodować nieprzyjemne konsekwencje zdrowotne. Tylko dzięki ciężkiej pracy: zdrowej diecie i aktywności fizycznej jesteś wstanie osiągnąć zdrowe ciało.

3. Samo tempo chudnięcie nie może być zbyt szybkie. Optymalne tempo to 2- 5 kg miesięcznie. Szybsze tempo chudnięcia będzie wiązało się z bardziej restrykcyjną dietą, co spowoduje, że długo na niej nie wytrzymasz. Prędzej czy później ulegniesz i nadrobisz deficyt energetyczny z nawiązką – efekt jojo murowany. Pamiętaj też o swojej skórze. Daj jej czas się przyzwyczaić, do zmniejszania obwodów ciała.

4. Aktywność fizyczna, nie tylko wspomaga proces chudnięcia, ale ułatwia też utrzymywanie jego efektów. Podczas stosowania Twojej diety spada podstawowa przemiana materii, a aktywność nam ją podnosi. Pomaga spalać tkankę tłuszczową i rzeźbić mięśnie.

5. Bez względu na to ile schudniesz, jeżeli wrócisz do swojej poprzedniej diety, kilogramy wrócą. Może nie od razu, ale wrócą. To tak jak ze wspomnianym sprzątaniem, jeżeli wejdziesz brudnymi butami na umytą podłogę, znowu się ubrudzi. Jedynym sposobem na zachowanie efektów jest stosowanie diety opartej na racjonalnym odżywianiu, ponieważ Twoja dieta powinna stać się Twoim stylem życia. Oczywiście nie martw się, że ciągle będziesz musiał/a się odchudzać. Po osiągnięciu właściwej masy ciała, powinieneś/aś jeść tyle kalorii ile potrzebujesz, ale tych zdrowych kalorii!

A teraz wracając do sprzątania… oprócz porządków w głowie, powinieneś/aś zrobić porządki w swojej lodówce!

Wyrzuć wszystkie przetworzone i tłuste potrawy. Postaw na warzywa i owoce, świeże mięso, ryby lub strączki i produkty nabiałowe, najlepiej fermentowane (kefiry, jogurty). W zasięgu ręki trzymaj też produkty węglowodanowe typu makaron, pieczywo, ryż, kasze. Pieczywo i makaron wybierz pełnoziarnisty, ryż brązowy, a kasze - najlepiej gruboziarniste. Nie zapomnij o zdrowych tłuszczach (oleje roślinne, orzechy, pestki słonecznika, dyni).

Mi nie pozostaje nic innego, jak trzymać kciuki i wierzyć, ze Ci się uda ;)
  

Autor: Dorota Czpak

  


SPIS TREŚCI:


czwartek, 10 listopada 2016

Jak #przestać się #objadać? - trwale i skutecznie!


Mam niesamowicie oporny mózg. Oporny na każdą najmniejszą zmianę o jaką go proszę.
Dlatego nauczyłam się go oszukiwać (troszeczkę), co przełożyło się na wiele zmian w moim życiu.
Żadna z nich nie była zmianą z dnia na dzień. Jestem typowym przykładem na to, że tylko #metoda #małych #kroków ma sens (oczywiście i od tej reguły są odstępstwa – dlatego chapeau bas! dla tych, którzy potrafią robić „co postanowią” z dnia na dzień).
Nie mniej jednak - #wiedza i #doświadczenie to dwie rzeczy, którymi kierować się będę w pisaniu tego posta.

Magiczne słowo brzmi, które potrzebne nam będzie do rozwiązania problemu objadania się brzmi: „NAWYK”!
Otóż zanim zaczynamy działać nawykowo pojawia się tzw. WSKAZÓWKA. Wskazówką może być konkretne uczucie lub potrzeba (np. złość, smutek, lęk, stres – potrzeba relaksu, samotność – potrzeba kontaktu). Odkrywcą nie będę jeśli powiem, że nieprawidłowa interpretacja wskazówek prowadząca do utrwalenia złego nawyku zazwyczaj koduje nam się w okresie dzieciństwa.

Jesteś zdenerwowany Rafałku? - choć mamusia da ci cukierka i wszystko będzie dobrze...”
No i Rafałek wpadł jak śliwka w kompot!

Jeśli troskliwa mama powtarzać będzie to rozwiązanie częściej - dorosły Rafał, o ile:
  1. nie uświadomi sobie rządzącego nim schematu
  2. nie postanowi „czegoś z tym zrobić”
    – prawdopodobnie będzie już zawsze jadł w stresie, co „raczej na pewno” skończy się nadwagą/otyłością i w konsekwencji - utratą zdrowia.
Warto wiedzieć, iż po wykonaniu nawyku nasz mózg (nawet jeśli jest to tylko krótka chwila) otrzymuje NAGRODĘ (poczucie bezpieczeństwa, satysfakcję, miłość).

Im jesteśmy starsi, tym częściej intuicyjnie zauważamy paradoks tej sytuacji i zwyczajnie wkurzamy się na siebie. Frustracja narasta, gdy mając świadomość popełnianych błędów – i tak nie potrafimy sobie z nimi poradzić...

Bo zmiana nawyku nie jest prostą sprawą. Tym bardziej, że w fazie nawyku nasz mózg tak jakby nie działa.... (fale mózgowe są praktycznie linią prostą)

Mamy więc schemat:

#WSKAZÓWKA – #NAWYK - #NAGRODA;

O.k. Powiecie - i co z tego?
Trochę suchej teorii i tyle?
Nie do końca...
Jeśli przebrniesz przez posta i nie poddasz refleksji swoich działań – to teoria pozostanie tylko teorią.
Jeśli masz nawyki, których nie cierpisz i poświęcisz czas, aby zastanowić się, co jest
WSKAZÓWKĄ – NAWYKIEM - NAGRODĄ
właśnie wykonałeś pierwszy krok!

Przykłady:
    Nawyk objadania się w stresie:
    Wskazówka: Stresowa sytuacja wywołująca u Ciebie konkretne uczucia: złość, smutek, frustrację (co czasem na zasadzie kaskady wywołuje tzw. 'uczucia pierwotne": np."do niczego się nie nadaję”)
    Nawyk: Idziesz do lodówki i zaczynasz jeść;
    Nagroda: Poczucie bezpieczeństwa, kontroli, ulga, relaks, potem zaś - wyrzuty sumienia i potwierdzenie swojego przekonania: "jestem słaba/słaby, nie uda mi się" - powrót do strefy komfortu ("ciepłego fotela");
Nawyk podjadania w pracy:
Wskazówka: Jesteś w pracy, koleżanka przynosi ciasto. Pojawiają się uczucia: niepokój, przekonania: „coś mi się od życia należy!”, sygnał w mózgu – „czas na relaks”,
Nawyk: Kroisz kawałek lub mimowolnie chwytasz cukierka (potem drugiego)...
Nagroda: Poczucie bezpieczeństwa, kontroli, ulga, relaks; Potwierdzenie przekonań: "coś mi się od życia należy", "jeśli będę tu pracować - nigdy nie schudnę" - powrót do strefy komfortu;

Przykład nie-dietetyczny:

Nawyk myślenia "nie mogę na nikim polegać" (jestem samotny/a):
Wskazówka: Prosisz bliską osobę (powiedzmy męża/żonę) o to, aby załatwił ważną dla Ciebie sprawę. Małżonek w ferworze dnia - całkowicie o tym zapomina.
Nawyk: Denerwujesz się i złościsz, zaciskasz zęby i załatwiasz sprawę sam/sama.
Nagroda: Pojawiają się uczucia :złość, smutek, rozczarowanie, pojawia się myśl : "nie mogę na nikim polegać" - potwierdzasz swoje stare przekonanie (co wywołuje poczucie oddzielenia - samotność), wracasz do "strefy komfortu" (przyjmujesz pozycję "ofiary");

UWAGA! WSKAZÓWKI i NAGRODY NIE MOŻEMY ZMIENIĆ. NAWYKU NIE MOŻEMY WYPLEWIĆ! 

ALE...

Kiedy jednak poświęcimy swój czas, by uświadomić sobie,co jest naszą wskazówką i nagrodą – możemy ZASTĄPIĆ STARY NAWYK – NOWYM!

Przeanalizujmy zatem nawyk „objadania się w stresie”:
    Wskazówka: stresowa sytuacja wywołująca u nas konkretne uczucia: złość, smutek, frustrację (co czasem na zasadzie kaskady wywołuje uczucia pierwotne: np. do niczego się nie nadaję”)
    NOWY NAWYK (wybrany przez CIEBIE!): 
    Przykład:
    Jesz ulubione zdrowe danie (np. zapiekanka z warzyw) które postanawiasz serwować tylko na tę "specjalną okazję"
    ALBO... 
    Kochasz kąpiele przy świecach lub np. bieganie. Wybierasz jedną z czynności, które kochasz na tyle, że jest szansa, by zastąpiły stary nawyk;
    Nagroda: Poczucie bezpieczeństwa, kontroli, ulga, relaks;
Oczywiście na początku nasz umysł będzie się bronił.
„To nie kiełbasa, chipsy, pizza?! Jakieś kurde...warzywa ?!”.
Tak właśnie – warzywa!
Nie myśl – tylko rób!

Pierwszy,drugi, trzeci raz... - nie będzie łatwo..... będzie towarzyszył ci niepokój i lęk, co jest naturalne na początku zmiany, więc przyjmij go z życzliwością...i rób swoje), ale po jakimś czasie (utrwalenie nawyku trwa ok. 30 dni) pojawi się nagroda oraz... BONUS („dodatkowy profit”), czyli zamiast chwilowego poczucia „szczęścia”, po którym zazwyczaj pojawiają się wyrzuty sumienia - będzie duma, że PO RAZ PIERWSZY (a potem drugi i trzeci) -  
NIE OBJADŁAŚ/EŚ SIĘ!

Jak to zrobić?

1) Usiądź więc samotnie, wypisz swoje „szkodliwe nawyki”, ustal wskazówkę i nagrodę... i zapisz, jak będzie wyglądał TWÓJ NOWY POŻĄDANY NAWYK!
2) Zacznij realizować „projekt NAWYK”. KROK PO KROKU.
DAY BY DAY (dzień po dniu). POWOLI. ALE ZDECYDOWANIE i KONSEKWENTNIE!

Niemożliwe?

A jednak. W ten sposób zmieniłam wiele swoich nawyków żywieniowych, myślowych i swoje podejście do aktywności fizycznej. Zaczynałam w czasach, kiedy to nawet pojęcia nie miałam, co to wskazówka, a co nagroda.... Wiedziałam jedno – nie ma na mnie innej metody, niż konsekwentne działanie dzień po dniu. Nie sprawdzają się u mnie także długoterminowe plany, zakazy i nakazy bo natychmiast je sabotuję. Sprawdza się za to hasło: "ZROBIĘ TO TYLKO DZIŚ!". I tak codziennie. A potem ani się obejrzę - i proszę - mam nowy NAWYK!
A umysł spokojny - naiwnie wierzy, że to zmiana na małą chwilę ;-)

TY TEŻ TAK MOŻESZ.  
Uniwersalność tej metody polega na tym, że... 
JEST TO METODA DOSTĘPNA DLA KAŻDEGO!
NIE WIERZYSZ?
SPRÓBUJ!

( Na podstawie  książki "Siła Nawyku" Duhigg Charles)

 Autor: Renata Dulewicz






SPIS TREŚCI: 




niedziela, 23 października 2016

Olej kokosowy – zdrowy czy niezdrowy?


Olej kokosowy jest tłuszczem, który wzbudza wielkie zainteresowanie zwłaszcza wśród osób hołdujących zdrowemu stylowi życia.
Nie ma dnia, żeby pacjenci nie pytali mnie o niego.
Pewne jest, że ma wielu zwolenników i tylu samo przeciwników.
Co więcej, nawet wśród dietetyków dokonał rozłamu :-).

Olej kokosowy w ostatnim czasie zyskuje coraz większą popularność ze względu na swoje prozdrowotne właściwości.

Przypisuje się mu działanie odchudzające, antyoksydacyjne, regulujące metabolizm, antygrzybicze, a nawet poprawiające pracę mózgu.

A jak to jest z nim naprawdę?

Olej kokosowy to tłuszcz roślinny, pozyskiwany z palmy kokosowej.
Drzewo to pochodzi z południowo-wschodniej Azji lub z północno-zachodniej Ameryki Południowej.
W temperaturze pokojowej olej ten ma konsystencje stałą (dopiero po rozgrzaniu się roztapia), co zawdzięcza dużej ilości kwasów tłuszczowych nasyconych stanowiących aż 90% jego składu.

Około połowa z tych nasyconych kwasów tłuszczowych to kwas laurynowy, który (podobno) jest bezpośrednio absorbowany przez enterocyty (komórki jelit) i może zapobiec odkładaniu tłuszczu w naczyniach krwionośnych.

Z drugiej strony kwasy tłuszczowe nasycone mają działanie miażdżycorodne (biorą udział w powstawaniu blaszek miażdżycowych w naczyniach krwionośnych).

Zatem jeść czy nie jeść?
 

W tym gąszczu sprzecznych informacji naprawdę można się pogubić!

Dlatego też - w poszukiwaniu odpowiedzi na powyższe pytanie - przejrzałam wiele publikacji mających na celu udowodnienie jego prozdrowotnych właściwości.
W większości z nich można znaleźć informacje, że mimo wszystko ciągle jest za mało wiarygodnych badań, które potwierdziłyby zdrowotne skutki długoterminowego spożycia oleju kokosowego. 

Traktowanie go więc jako leku "na wszystko" - wydaje się przedwczesne!

Produkt ten wymaga dalszych badań w różnych grupach ludzi zdrowych i chorych, które potwierdzą korzystne efekty, zwłaszcza w świetle obecnych zaleceń żywieniowych:

1. obniżyć spożycie tłuszczów poniżej 30% energii diety;
2. obniżyć spożycie kwasów tłuszczowych nasyconych poniżej 10%, a w leczeniu chorób układu krwionośnego < 7% energii diety (czym mniej tym lepiej), przez zastąpienie ich kwasami tłuszczowymi jedno i wielonienasyconymi;

Okazuje się, że większość publikacji świadcząca o jego korzystnym wpływie na zdrowie pochodzi z rejonów azjatyckich, zatem osobiście mam wątpliwości, na ile treści te są wiarygodne i obiektywne (czy tamtejsze ośrodki badawcze nie wspierają w taki sposób rodzimych plantacji palm kokosowych?).

I fakt ten chyba przemówił do mnie najbardziej...

Ale wybór należy do Ciebie :-).



Autor: Dorota Czpak

Polub nas na Facebook-u :-)!


wtorek, 4 października 2016

Rozwój, diament i krokodyl :-)

Znalezione obrazy dla zapytania diament nieoszlifowany

Kiedy zaczynałam pracę z rozwojem myślałam, że #rozwój służy do tego, żeby zmienić siebie na tzw.„lepszy model”.
Wyobrażałam sobie swoją osobę w fazie ZEN prawie z aureolką nad głową.

Dobre, co ;-)?

Teraz już wiem, że z rozwojem jest jak ze szlifowaniem diamentu. 
Po pierwsze: można się przy tym nieźle pokaleczyć!
Po drugie: diamenty są piękne – i owszem, ale każdy z nich ma swoją historię z cyklu: „jak powstałem?”. 
Rzadko które są identyczne. 
Prawdziwy diament wie, że nigdy nie będzie rubinem lub innym kamieniem więc po prostu go nie udaje (co na początku wcale takie oczywiste nie jest). 
Jeśli nie ze wszystkich stron udało się go doszlifować – wie, że jest to jego słabość i przyjmuje z pokorą każde jej przejawy...

Bardzo często diament zawiera pierwiastki śladowe innych minerałów, więc każdy osobnik jest naprawdę wyjątkowy!
Jeżeli więc - zamiast starać się być innym kamieniem lub za wszelką cenę być podobnym do innych diamentów - dostrzeże swoją specyficzność - stanie się ona jego atutem, a nie barierą do lepszego życia.

Wówczas diament będzie wiedział, że jego miejsce jest tam, gdzie naprawdę pasuje, a nie tam gdzie inni i on sam kiedyś - chciał siebie widzieć. 
Trafi do odpowiedniego miejsca i najlepszej dla niego osoby... bo wyjątkowe diamenty przyciągają wyjątkowych ludzi. 
Będzie wtedy wspaniałym przewodnikiem ciepła i doskonałym izolatorem odpornym na działanie kwasów i zasad. 
I uwierzy, że zaiste jest doskonały.

Zawsze taki był :-).

Autor: Renata Dulewicz


SPIS TREŚCI: