sobota, 23 stycznia 2016

Czy wiesz, że...? Zielone światło dla węglowodanów.

Znalezione obrazy dla zapytania słodycze i alkohol

Rozmawiając z Paniami, które chcą zadbać o linię (zwłaszcza tymi, które ćwiczą - pozdrawiam "Foremkę" :-)) - doszłam do wniosku, że większość z nich boi się węglowodanów jak diabeł święconej wody...

Drogie Panie, Drodzy Panowie.
Czas obalić mit, że tyjemy od węglowodanów!
Tyjemy od nadmiaru cukrów prostych, tłuszczy nasyconych i białka - zwłaszcza jeśli połączone są wszystkie razem (np.sernik). W żadnym zaś wypadku od kasz, ryżu brązowego, zdrowego makaronu i nawet chleba - jeśli nie mamy na niego nietolerancji pokarmowej.
No...chyba, że jemy duże porcje na noc, ale wtedy nie ciężko przytyć nawet od przysłowiowego "liścia sałaty".

Co dzieje się w organizmie kiedy w swojej diecie stawiamy głównie na białko?

Zacytuję tu moje guru dietetyczne - Paula Pitchforda:
"Przekarmiając się białkami, stajemy się ofiarami fizjologicznego równania, które mówi, że duże ilości przyjmowanych w diecie białek wymagają zrównoważenia poprzez spożycie dużych ilości węglowodanów. (...) A kiedy w diecie znacznie przesadzimy ze stosowaniem białka, w końcu pojawi się nasilone pragnienie spożywania skoncentrowanych węglowodanów w postaci rafinowanego cukru, słodyczy, ciastek, oczyszczonego ryżu oraz chlebów i makaronów z białej mąki. Alkohol także wchodzi w to równanie, ponieważ jest to w istocie płynny cukier. (...) Ludzie na wysokobiałkowych dietach unikali spożywania herbatników (sprawa dotyczy posiłków na statkach turystycznych - przyp. EM), ziemniaków i ryżu, za to "pili jak ryby". (...) Spożywanie zbyt dużej ilości białek kończy się powstaniem patologicznego stanu".

Przykładem jest niejaka Dulewicz ;-), która na co dzień nie ma problemów z "wzmożoną ochotą na słodycze i alkohol" (3/4 mojego menu to węglowodany).
Sytuacja zmienia się, kiedy wyjadę np. na wakacje z opcją all inclusive . Ponieważ oprócz płatków owsianych, owoców i warzyw - zdrowych węglowodanów tam nie uświadczę (kasz przeważnie nie ma, chleb także pozostawia wiele do życzenia) - dużo trudniej oprzeć mi się pokusom, chociaż z reguły - mimo wszystko staram się wybierać dobrze.
Jeśli już cukier - to raczej ten płynny ;-).

To tak pół żartem pół serio.
W ten oto zabawny sposób chciałabym Wam uświadomić, że najlepszym doradcą jest nie kto inny, tylko Wasze własne ciało.
Zaufaj mu!
Ono powie ci, kiedy czuje się "dożywione" i "zaopiekowane".
Da znak również wtedy, jeśli z czymś przesadzasz - niedojadasz lub dla odmiany - przejadasz się, albo zwyczajnie przesadzasz z konkretną grupą pokarmową (np. z białkiem)
Wsłuchaj się w nie, a usłyszysz.




www.efekt-motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html








czwartek, 14 stycznia 2016

Biegiem po zdrowie.


Nigdy, ale to przenigdy nie pomyślałabym, że tak bardzo polubię bieganie.
W sumie - odkąd pamiętam - byłam dość ruchliwa.
Z podstawówki kojarzę (proszę się nie śmiać) - "mini kosza", z liceum - zespół taneczny, a na studiach przeplatankę siłownia/impreza/siłownia/impreza (tu też trzeba się było nieźle namęczyć ;-)).
 "2 kółka na około szkoły" - grzmiała pani nauczycielka. A szkoła była wieeelka...
Nienawidziłam tego. Szczerze.
A rywalizacja sportowa? - o co "kaman"? (wiem, wiem - faceci to uwielbiają)
Kiedy studiowałam w Białymstoku (dla mnie - najwspanialsze miejsce na ziemi), a temperatura dochodziła tu czasem do -30 stopni (!) - dotarło do mnie, że mróz hartuje, a świeże powietrze dodaje wigoru. Tylu kilometrów z przysłowiowego "buta" nie zrobiłam nigdy wcześniej i pewnie nie zrobię. Nigdy też przedtem, ani potem nie miałam takiej odporności! (mimo, iż regularnie "podtruwaliśmy się" toksynami :-)).
Po studiach ambitnie rozpoczynając pracę - wcale się nie oszczędzałam.
W rezultacie zaczęłam chorować. Zrobił się ze mnie taki zagilony "Giler". Wtedy przypomniałam sobie o "mrozie i powietrzu". Najpierw zaczęłam chodzić, gdyż jak wiadomo - biegania "nienawidziłam"- głównie z wózkiem (ponieważ w tym okresie zostałam mamą).
5 km dziennie to była dla nas pestka!
A jakie zahartowane dziecko miałam!
Potem znów praca (nowa apteka) i myśl - "fantastycznie -12h w zamknięciu - i 0 powietrza".
Znów "Giler". I wieczorny odlot - ze zmęczenia.


Wtedy pierwszy raz pomyślałam o bieganiu...
Kupiłam buty (na początek - tylko tyle i aż tyle), znalazłam "grupę wparcia" i zaczęłam.
Na początku bolało - głównie mentalnie, ale ponieważ na gwałt potrzebowałam dodatkowej "mocy" - bieganie było dobrą alternatywą (jeśli masz chwilę - rach ciach i biegniesz). W niedługim czasie, kiedy po 1 km nie dostawałam już zadyszki - naprawdę to polubiłam. Same profity: pośmiałyśmy się z dziewczynami (czytaj: udzielałam się towarzysko), dotleniłam się, poza tym to co dla pań ważne: PUUPPA zrobiła się taka jakaś - "twarda" :-).
Teraz biegam w miarę  możliwości - 3-4 razy w tygodniu po 5-7 km.  Biegałam już nad jeziorem i nad morzem, na Wyspach Kanaryjskich i w Grecji. Kiedyś startowałam wieczorem (potrzebowałam wyżej wspomnianej energii) - teraz doceniam poranki (mam przysłowiowego"kopa" na cały dzień).


W tzw. międzyczasie dotarło do mnie coś znacznie ważniejszego.
Każdy z nas musi odkryć swoją indywidualną metodę na zmotywowanie się do ruchu.
Takie maleńkie "coś", co daje nam siłę...
Niektórzy biją swoje rekordy np. startując w maratonach (podziwiam, choć póki co - sama tego nie robię, ale... kto wie... ;-)), słuchają muzyki, biegają w grupie, porównują wyniki.
Ja także uwielbiam biegać z  innymi, ale jeszcze bardziej - sama...
To moment, kiedy czuję fantastyczną łączność z naturą i Bogiem, kiedy mogę pozbierać myśli lub jeśli mi szkodzą - bezinwazyjnie usunąć je z głowy. Podczas biegania modlę się i praktykuję wdzięczność (dziękuję za wszystko, co mam). Podczas biegania - ćwiczę uważność (nastawiam się tylko na dźwięki i pozwalam myślom płynąć).
Właściwie to niekiedy jedyny "STOP" w ciągu dnia na który mogę sobie pozwolić.
Do domu wracam zazwyczaj zrelaksowana i pozytywnie nastawiona/nakręcona.


Jasne, że czasem mi się nie chce.
Jednak przeważnie witam się z tą myślą - i mimo wszystko idę. 
Bo wiem, jak będę czuć się "po".
Ostatnio Pani masażystka rozmasowując moje pospinane mięśnie - nazwała mnie sportowcem.
I mimo, że nie do końca się nim czuję - muszę  przyznać - to było b.miłe :-).
Cieszyłam się jak dziecko (połechtała moje próżne ego :-)).

Powyżej załączam moje ostatnie (styczniowe) fotki z porannego biegania nad morzem i zachęcam Was do stworzenia swojej własnej, osobistej motywacji do działania.
Nie patrzcie na to, jak "wypada" ćwiczyć. Jak jest "modnie".
Róbcie to, co Wam w duszy gra...

A teraz zakładam buty i idę biegać (akurat mam chwilę).
Jest czwartek, 9a rano i idealna (jak zwykle :-)) pogoda do biegania.
Ruszam, aby koleiny raz tego doświadczyć.
Was także zachęcam, bo naprawdę warto!




 



czwartek, 7 stycznia 2016

Ja - "idealna" w 2016.

Znalezione obrazy dla zapytania kobieta obraz czarno bialy

"Idealna" ja, .... czyli jaka?

Czy taka, która mieści się w rozmiar XS i nigdy nie grzeszy (w tym dietetycznie)?
Czy taka, która zawsze i wszędzie wygląda jak "milion dolarów" (nawet kiedy idzie po bułki do sklepu!)?
Czy taka, która nigdy się nie złości, nie przeklina, nie tupie nogą i nigdy niczym nie rzuciła (buddystka)?
Czy taka, która  potrafi być jednocześnie idealną matką, żoną, kochanką i pracownikiem roku (android)?
Czy taka, która zawsze jest  skupiona, zorganizowana i gotowa pomagać innym ("Matka Teresa")?

A może jednak...

Idealna "ja"...
To taka, która nie chce i nie musi być zawsze najlepsza...(uff...)
Taka, która zna swoje wady i zalety - i co najważniejsze - akceptuje je (wow!)
Taka, która czasem się zezłości, tupnie nogą i przeklnie siarczyście...
...lub dla odmiany - ma nieskończenie duże pokłady empatii i miłości... - i jedno drugiego nie wyklucza (kobieta, acha! :-))
Taka, która zrobi albo nie zrobi "tego co do niej należy" i świat się z tego powodu nie zawali (bo wie, że ma wybór i nie potrzebuje aprobaty innych)
W końcu taka, która z czułością mówi o sobie i swoim ciele, bo jest swoim najlepszym kumplem.

I takiej Wam i Sobie - Drogie Panie - życzę w 2016 r.
Bo tylko taka jest realna i warta zachodu.
"Idealnie Nieidealna" powtarzając za "Foremką".
Pierwszą zaś - najwyższy czas włożyć między bajki i opływające lukrem - kolorowe gazety.



 
www.efekt- motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html






piątek, 1 stycznia 2016

2016...

Znalezione obrazy dla zapytania rok 2016



Pełną parą WKRACZAMY W 2016 ROK
Zanim jednak "zanurzę się" w nim na tzw. "maxa" chciałabym wyrazić swoją ogromną wdzięczność za 2015.

Poprzedni rok nie był dla mnie łatwy.
Wiele doświadczyłam i sporo nauczyłam się o sobie. I za tę lekcję - Dziękuję.
Mojej rodzinie i przyjaciołom. Dziękuję.
Wszystkim bliskim mojemu sercu osobom, które pojawiły się w moim życiu nie bez powodu. Dziękuję.
Mojej "aptecznej rodzinie". Dziękuję.
Bliższym i dalszym współpracownikom. Dziękuję.
Moim "Różom" z "Dojrzewalni" za wsparcie i wszystkie mądre słowa, które od nich usłyszałam. Dziękuję. 
Za to, że wkraczam w ten rok w zdrowiu. Dziękuję. 
Nie tak dawno pożegnaliśmy babcię, która zmarła w sędziwym wieku - 98 lat. Więc także za to, że doświadczyłam rodziny wielopokoleniowej i mogłam być jej częścią przez ostatnie kilka lat.
Dziękuję Ci Babciu :-).

Dziękuję z całego serca.

...
Teraz jestem już gotowa zanurzyć się w 2016.
Chciałabym przeżyć go pięknie.




www.efekt-motyla.eu 
Spis treści:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html