środa, 25 lutego 2015

Hmmm...Homo sapiens - mięso czy roślinożerca?

                                                 Oto jest pytanie :-)?


Znalezione obrazy dla zapytania lew


Tematem zafascynowana jestem nie od dziś..
Cóż, skupmy się na faktach.

Najpierw od strony wegetarian:

Różnice między układem pokarmowym roślinożerców i mięsożerców:

1) Zęby:
U roślinoożerców i  człowieka dobrze rozwinięte są siekacze, podczas gdy trzonowce są płaskie - przystosowane do rozcierania.
U mięsożerców trzonowce są ostre, przystosowane do rozgryzania surowego pokarmu;
2) Ślina:
Roślinożerca i zdrowy człowiek mają pH śliny o charakterze zasadowym. pH śliny mięsożerców jest kwaśne.
3) Żołądek:
Zarówno ludzki żołądek, jak i żołądek roślinożerców wydziela 10x mniej kwasu solnego niż żołądek zwierząt mięsożernych (duże stężenia potrzebne są zwierzętom do trawienia mięsa i kości);
3) Wątroba: 
Okazuje się, że wątroba mięsożerców jest zdolna do usuwania 10-15x większej ilości kwasu moczowego, niż wątroba roślinożercy i człowieka (co wiąże się nieodzownie ze spożywaniem dużych ilości mięsa).
4) Jelita:
U mięsożerców są krótkie (3x dłuższe niż tułów), co przyśpiesza usuwanie niestrawionych resztek.
U człowieka, podobnie jak u roślinożerców - jelita są 12x dłuższe od tułowia, co z kolei oznacza, że w przypadku nadmiaru "dobroci"tzn. mięsa może dochodzić do gnicia i stanów zapalnych.
5) pH diety: 
Dla mięsożerców "kwaśna" dieta to "samo zdrowie" - nam najbardziej służy jedzenie alkalizujące.
6) Metabolizm tłuszczu:
Zwierzęta genialnie czują się na diecie wysokotłuszczowej. Dla nas najlepszym tłuszczem jest zdecydowanie tłuszcz roślinny (i to w niewielkich ilościach).

Teraz od strony "mięso-lubnnych":
Istnieje wiele teorii mówiących o tym, że nasz mózg zaczął ewoluować (rozwijać się, rosnąć - jak kto woli) dokładnie w chwili, gdy nasi przodkowie zaczęli polować.Co więcej - używanie narzędzi i obróbka termiczna załatwiły nam wstępne trawienie pokarmu. Nie jest to jednak jedyna teoria na ten temat. Opinie są dość rozbieżne. Faktem jest jednak, że w następstwie ewolucji - wędrowni łowcy i zbieracze żyli niebezpiecznie, ale ich dieta była urozmaicona - bogata była w białka, minerały i witaminy. Jedli: owoce, korzonki, nasiona, miody, ryby i mięso. I byli zdrowi. A na pewno zdrowsi. Od nas.

Teraz od mojej strony. 
Myślę, że nie jest słusznym założenie, że odtąd wszyscy powinni zostać wegetarianami. Jednak rzeczywiście fakty wskazują na to, ze  żyją oni dłużej i w lepszym zdrowiu cieszą się późną starością. Co więcej - rozwój przemysłu mięsnego - nieuchronnie zapoczątkował epidemię chorób cywilizacyjnych XXI wieku ( ze swoją partnerką - białą mąką - w parze). Badacze naukowi (m.in. Campbell, Pitchford) twierdzą zgodnie, że ograniczenie żywności pochodzenia zwierzęcego do 180g lub w tym samym dniu - roślinnego do 240g, a nawet 360g (czyli można go zjadać dokładnie 2 razy więcej)  - może zaskutkować znacznym polepszeniem zdrowia i w konsekwencji - wydłużeniem życia (profilaktyka chorób sercowo - naczyniowych, program "anty-rak"). Jeszcze 100 lat temu na stołach naszych pradziadów królowała żywność lokalna i nieprzetworzona. Jedliśmy pełne zboża, ziarna, owoce, warzywa i strączkowe. Mięso, które pojawiało się w polskich domach od święta... - dziś jest podstawą menu przeciętnego Polaka. A 30/40-latkowie z podwyższonym ciśnieniem, nie mieszczącym się w granicach normy cholesterolem, kwasem moczowym, tudzież otyłością i stłuszczeniem wątroby - są najlepszym dowodem na to, że nadmiar mięsa (w ogóle - białka zwierzęcego) w diecie nam szkodzi!
Jeśli do tego dołożymy fakt, że selekcja naturalna w naszych czasach - praktycznie nie istnieje - okazuje się, że robimy się coraz słabsi ...
...a nasze mózgi podobno coraz mniejsze... (czego dowodzą badania na Amerykanach przeprowadzone przez prof. Geralda Crabtree z Kalifornii)... 

Taki Homo
                    -ale coraz mniej - 
                                                Sapiens...


P.S. Dla zainteresowanych!: "Real men eat tofu...!"




www.efekt-motyla
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html

wtorek, 17 lutego 2015

Czy wiesz, że...? Dlaczego warto pokochać kapustne...

Znalezione obrazy dla zapytania kapustneNasze rodzime kapustne (kapusty głowiaste, brokuł, kalafior, kapusta, brukselka, jarmuż) - to główne źródło pochodzenia roślinnego o działaniu przeciwnowotworowym.

Działanie to warunkują: 

SULFURAN- silna substancji o działaniu przeciwnowotworowym, która pobudza proces appoptozy (śmierci) "chorych" komórek;

GLUTATION - wewnątrzkomórkowy przeciwutleniacz, który chroni kod genetyczny przed mutacjami i usuwa toksyczne substancje rakotwórcze;

Im lepsza strawność kapustnych (bardziej rozdrobnione, dokładniejsze żucie) -  tym przyswajalność ww. substancji jest lepsza.

Jak udowodniły badania (D.Schreiber 2008) - spożywanie warzyw kapustnych zmniejsza zapadalność na nowotwory takie jak: rak pęcherza, piersi, płuc, żołądka, okrężnicy.

Jeśli jesteś  osobnikiem zdrowym - możesz zajadać się wręcz kapustnymi!
Uważać powinny jednak osoby z niedoczynnością tarczycy (wskazana jest wtedy dieta rotacyjna, tzn. spożywanie kapustnych co 3, 4 dni) i te, u których występują nadwyżki kwasu moczowego. 
Jednak całkowita rezygnacja wydaje się być nieracjonalna.
Kapustne wszakże to nasz polski skarb.

(źródło: Janusz Pić, Barbara Pić "Możesz wygrać z rakiem i alergią")




www.efekt-motyla.eu 
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html  
 

sobota, 14 lutego 2015

Romantycznie :-)



Drodzy Panowie, Drogie Panie! 
Ponieważ mamy dziś wyjątkowy dzień - proponuję zniżkę - 30% na 3 kolejne wizyty w poradni "Efekt Motyla".  
Jeśli chcesz więc wspomóc swoją drugą połówkę w walce o zdrowie i sprawną sylwetkę:
wejdź na stronę, znajdź maila kontaktowego i wyślij: imię, nazwisko i telefon, z dopiskiem 
"Promocja Walentynkowa".  
Uwaga! Promocja dotyczyć będzie tylko osób, które wyślą maila właśnie dziś!
Pakiet 3 wizyt należy wykorzystać do końca czerwca b.r.
Pełnych miłości Walentynek!





www.efekt-motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html

piątek, 6 lutego 2015

Bo we mnie jest sex-ualność...




Dość kontrowersyjny tytuł posta - przyznaję... :-)
Budzący zainteresowanie. Intrygujący.
Nie będę jednak pisała w nim o relacjach damsko-męskich, ale o seksualności jako takiej, która w nas kobietach po prostu bezsprzecznie jest!
Od zarania dziejów, od dziada pradziada (a raczej baby prababy), jako esencja tego, co w nas najpiękniejsze.
Przykro jest patrzeć, jak w XXI wieku, który bombarduje nas mnogością modnych ciuchów, kosmetyków, medycyny estetycznej i tym podobnych - kobiety czują się coraz bardziej aseksualne i zagubione. Im bardziej wierzą, że świat wymaga od nich, by na zawsze pozostały  piękne i młode - tym bardziej czują się stare i brzydkie.
Jak czują - tak wyglądają.
Bo z tej złości skierowanej na siebie - nic dobrego "urodzić się" nie może.

Wiele różnych kobiet spotkałam w swoim życiu. 
Pamiętam takie, które - choć ładne - zawsze chodziły dziwnie przykurczone, niepewne, jakby przestraszone,  albo odwrotnie - ordynarne i nastawione na atak, jak naładowany pistolet bezpośrednio przed wystrzałem.
Ale miałam to szczęście, że poznałam jeszcze inny rodzaj kobiet...
Było to w okresie, kiedy sama czułam się zagubioną dziewczynką, która  poszukiwała swojej kobiecości/tożsamości.
Chciałam być kobietą, ale nią nie byłam.
I uwaga! 
Żadna z tych pań nie była książkowym ideałem.
Ale w każdej widziałam piękno.
I każdej z nich poniekąd zazdrościłam.
Jedne miały błysk w oku i seksowny ruch biodrem. Inne były mieszanką czekolady z odrobiną chili.
Miały charakter i siłę (mowa o tej wewnętrznej), a w środku - dziką radość i dumę z tego, że są kobietami.
Mogły być w makijażu, albo bez niego. W sukience, albo wygodnym dresie.
W każdej z tych wersji - roztaczały aurę...

Wszystkie one - nauczyły mnie kilku kluczowych prawd o kobietach.
Synonimów piękna jest wiele... 
"Piękno" to nie jest wyraz, który da się zamknąć w jednym zdaniu, w sztywnych ramach Wikipedii.
Piękno to coś, co emanuje z naszego wnętrza. To seksualność w czystej postaci - fundament naszej kobiecości. To pewność, że jesteśmy właśnie takie jakie mamy być - ni mniej, ni więcej. To wdzięczność za to, co dostałyśmy. To radość z życia, jakim jest. To szczęście. 
I wymieniony błysk w oku.

A najpiękniejsze jest to, iż ten pakiet dostaje każda z nas. Bez wyjątku. I nawet jeśli TWÓJ ukryty jest pod  stertami zakurzonych już przekonań - jeśli dobrze poszukasz - na pewno go znajdziesz!
Będzie to być może między "bądź grzeczna", a "nie rób kłopotu", lub dla odmiany:  "bądź silna", "nie jesteś ideałem"...
Kiedy go jednak odszukasz - wybuchnie ze zdwojoną siłą!
Otwórz się na niego - zaakceptuj zmiany i nową siebie.
Zatańcz wtedy kołysząc biodrem, z rozpuszczonymi włosami i bez makijażu.
Poczuj własną moc!
Odkryj swoje ciało!
To twoje źródło. To Twoja seksualność.


P.S. Zapraszam wszystkie Panie na stronę http://www.coachingciala.pl/seksualnosc/ .
Znajdziecie tam wszelkie informacje na temat warsztatów z ciałem prowadzonych przez Izę Cisek.
Ja skorzystam na pewno! - a Wy? :-)





www.efekt-motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html  







niedziela, 1 lutego 2015

Czy wiesz, że...? Cała prawda o błonniku...




Powszechną informacją jest, że wysokie spożycie błonnika ma związek z mniejszą zachorowalnością na raka odbytu i jelita grubego. 
Być może mniej powszechną, że ma on znaczący wpływ na obniżenie poziomu cholesterolu we krwi. 
Jednak w obiegowej opinii panuje przekonanie, że nadmierne spożycia błonnika utrudnia wchłanianie z pożywienia wielu składników odżywczych (głównie witamin i minerałów), w tym żelaza.
W trwających 35 lat badaniach chińskich wykazano, że błonnik nie jest wrogiem żelaza!
Tak naprawdę jest wręcz odwrotnie!
Poziom hemoglobiny zwiększa się wraz ze wzrostem spożycia błonnika.
Mówimy tu jednak o błonniku naturalnym - tzn. naturalnie występującym w żywności pochodzenia roślinnego (kasze, strączkowe, owoce, warzywa).
Czy jest tak również w przypadku tzw. błonnika z puszki?
Nie sądzę...
Jak pisze Colin Campbell :
"Zbyt często skupiamy się na szczegółach ignorując szerszy kontekst.
Na przykład koncentrujemy się tylko na jednym składniku odżywczym (...)
Przesadnie upraszczamy i zapominamy o nieskończonej złożoności przyrody."

Natura jest bardzo mądra. 
Dlatego m.in. z przyswajalnością witamin kupowanych w aptece bywa naprawdę różnie...
Przyjmowany bowiem pokarm to nie tylko witamina A, B czy E... , ale cała grupa substancji odżywczych wzajemnie na siebie oddziałujących. Przyswajanie z kolei to szereg następujących procesów biochemicznych, które nie zawsze sprawdzają się w przypadku dostarczania organizmowi pojedynczych pierwiastków.

Dlatego nie rezygnujmy z błonnika, ale wybierajmy mądrze - ten naturalny - z pełnego ziarna zbóż, roślin strączkowych, owoców i warzyw.
Zaufajmy Matce Naturze. Ona wie lepiej :-).




(T. Colin Campbell, " The China study")

www.efekt-motyla.eu
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html