czwartek, 25 lipca 2013

"Pij mleko, będziesz wielki"...???

Temat, jak dla mnie - dość kontrowersyjny...
Nie raz zastanawiałam się nad tym, czy pisać na temat mleka.
Kiedy bowiem czytam opinie "standardowych dietetyków" lub nawet  książkę Kasi Bosackiej " Czy wiesz, co jesz?" - bilans prozdrowotnych właściwości nabiału wychodzi jak najbardziej na plus.
Dociekliwy detektyw-dietetyk ;-), wchodząc w temat głębiej (np.w medycynę naturalną, kuchnię 5u-przemian, czy choćby wszelkie publikacje na temat alergii pokarmowych) - na pewno do końca nie zgodzi się z tym stwierdzeniem.

Zanim wypowiem się jednak na temat mleka chciałabym, abyście zapoznali się z artykułem, który znalazłam na stronie Centrum Medycznego "Vimed", specjalizującego się we wczesnej profilaktyce zdrowotnej:

http://vimed.pl/2013/07/mleczny-dylemat-cala-prawda-o-mleku/

Inne, zebrane przeze mnie fakty:

1) Statystycznie najwięcej nabiału jedzą Amerykanie, którzy przodują również procentowo w zachorowalności na osteoporozę;
Pojawia się więc pytanie - gdzie się podział ten wapń?
Przypuszczam, że chodzi tu o jego przyswajalność, czy raczej - jego brak...

2) Najzdrowsze narody świata nie jedzą nabiału wcale, bądź też stanowi on jedynie dodatek do ich bardzo urozmaiconej diety (ziarna, owoce, warzywa, niewielkie ilości mięsa);

3) Produkty mleczne - same dość ciężkostrawne - uniemożliwiają oczyszczenie organizmu z pozostałości po mięsie;

4) Wg. medycyny chińskiej - nabiał zwiększa wytwarzanie śluzu w organizmie człowieka.
Śluz zwierzęcy, flegma to wg. Wikipedii – bezbarwna ciągliwa substancja wytwarzana przez jedno- lub wielokomórkowe gruczoły śluzowe zwierząt i człowieka występujące w błonie śluzowej (lub jej sąsiedztwie) narządów wewnętrznych.
Nadmiar tego śluzu powoduje wychłodzenie narządów wewnętrznych, a co za tym idzie - zaburzenia krążenia, zatrzymywanie wody w organizmie oraz częste przeziębienia (gł. górnych dróg oddechowych);

5) Nabiał wyziębia organizm! (Patrz punkt 4). Osoby mające problem z utrzymaniem ciepłoty ciała - powinny go ograniczyć.

6) Jeżeli jako dziecko cierpiałeś na tzw. skazę białkową - istnieje prawdopodobieństwo, że w dorosłym życiu możesz cierpieć na nietolerencję białka krowiego. Może być to tzw. utajona alergia pokarmowa, objawiająca się m.in. częstymi biegunkami lub odwrotnie -zaparciami, wzdęciami, odbijaniem, objawami typowymi dla zespołu jelita drażliwego, a nawet bólami stawów.

Wniosek?

Jeśli jesteś miłośnikiem nabiału - po prostu go ogranicz!
Najlepsze są wszelkie odmiany z dużą ilością bakterii probiotycznych:
kefiry, jogurty, zsiadłe mleko, potem twaróg (jedz wyłącznie półtłusty!) i na szarym końcu mleko.
To ostatnie jako dodatek do kawy nie zaszkodzi, w dużych ilościach jednak - wskazane tylko od czasu do czasu.
Jeżeli jesteś alergikiem, lub cierpisz na ww. objawy - uważaj z nabiałem! Podobnie w przypadku, kiedy wciąż marzniesz. Generalnie - w zimę powinno się z niego zrezygnować, na konto rozgrzewający kasz i zup.
W lato sytuacja przedstawia się nieco inaczej. Wtedy od czasu do czasu możesz pozwolić sobie na twaróg, maślankę czy zsiadłe mleko. Na pewno Ci nie zaszkodzi!
Unikaj za to wszelkich jogurtów owocowych ( dużo lepszym pomysłem jest zmiksowanie naturalnego z owocami i miodem), a tym bardziej w wersji light.

No i na koniec nieco prywaty:
Mam 2 babcie (moja i męża). Obydwie w granicach 90-lat (piękny wiek ;-)).
Jedna z nich przez całe życie piła mleko  i super się po nim czuje, druga zaś, kiedy tylko pozwoli sobie na zjedzenie czegokolwiek z grupy nabiału - cierpi po nim strasznie!
Dlatego też uważam, że nie wolno "wrzucać wszystkich do jednego worka".
"Co wolno wojewodzie,..." ;-)
Statystycznie, aż 38% Polaków ma problem z nietolerancją laktozy.
Jeżeli podejrzewasz, że możesz być w tej grupie - po prostu to sprawdź!
Testy na nietolerancję pokarmową są jak najbardziej dostępne -  wystarczy się problemem zainteresować.
Bo ostatecznie -
                           wybór należy do Ciebie!



www.efekt-motyla.eu


niedziela, 21 lipca 2013

Kobieta PIĘKNA.

Wbrew botoksom, liftingom i innym próbom  ingerencji w dzieło natury...

Mądrzy mężczyźni to wiedzą... ;-)

 

CYTUJĘ:

"Krzysztof Andrijew, autor książki "Klocki Szczęścia":

Wewnętrzne piękno to Samo Sedno Siebie - nienaruszalna istota kobiety,
pąk róży jej pragnień i doznań duchowych, który zakwita takimi "produktami cywilizacji", których żadna sieć handlowa nie ma w swojej ofercie: zdrowe ciało i duch, wewnętrzna harmonia, świadomość siebie, akceptacja własnego ciała i własnej natury, ciekawość siebie, ludzi i świata, pielęgnacja swej indywidualności i odmienności, spontaniczna zdolność do kontrolowanego szaleństwa, a przede wszystkim: odwaga w dociekaniu i głoszeniu Prawdy o Sobie Samej, prawdy, która zachwyca i boli.Zewnętrzne piękno kobiety sprawia, że nie potrafię się oprzeć pokusie obejrzenia się za nią na plaży. Wewnętrzne piękno sprawia, że kocham ją, pragnę jej miłości i będę trwał przy niej, czerpiąc z tego część własnego spełnienia i szczęścia nawet wtedy, gdy już nikt się za nią na plaży nie obejrzy.


 
Gildas Sidobre, dj hip-hop:


Wewnętrzne piękno istnieje. To duchowa rzeczywistość. To subtelna energia, którą kobieta emanuje na odległość i która czyni ją niezwykle pociągającą. Wewnętrzne piękno przejawia się przez mądrość, cierpliwość, dojrzałość, radość, humor, wyciszenie i nieokiełznany optymizm. To wiara, że wszystko jest możliwe i niczym nieskrępowana, bezwarunkowa miłość, zakochanie w życiu, zakochanie w sobie.
Wewnętrzne piękno wbrew pozorom jest niezwykle zmysłowe. To seksapil, który wypływa z głębi świadomości - ze świadomości ciała. To bardzo atrakcyjne. Te "miękkie" kobiece cechy wcale nie są takie miękkie, jak by się wydawało. Ich siła jest zniewalająca.Wewnętrzne piękno kobiety to czar, to magia, którą ona rozsiewa wokół siebie. Prawdziwa kobieta działa magnetycznie. Rzuca urok na Wszechświat, a ten jak zakochany kręci się wokół niej na skinienie paluszka."


                                                                                             (CYTAT pochodzi z art."Wewnętrzne piękno" portalu polki.pl)


POZOSTAŁO NAM MIEĆ NADZIEJĘ, ŻE JEST ICH WIĘCEJ, JAK DWÓCH ;-)))... 
                                                                                                                                                              POZDRAWIAM. 





www.efekt-motyla.eu 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Sprawa Pączka.


 
Sytuacja nr 1: Dzwonię do taty, jest tłusty czwartek. Jestem już dużą dziewczyną, studentką. Pytam, czy "arsenał zakupiony". Tata odpowiada: "Co ty dzieciaku, ważniejszych spraw nie mamy - nie wiem nawet, że to dziś". Koniec rozmowy. Myślę sobie - no tak - głupia jestem, "pierdołami" się zajmuję.

Sytuacja nr  2: Dalsza retrospekcja. Jestem bardzo młoda. Mam jakieś 10-11 lat. Opowiadam mamie o tym, że podoba mi się jakiś chłopak. ... Znów głupoty, znów "pierdoły".

Sytuacja nr 3: Nastolatka. Emocjonując się, mówię o jakimś wydarzeniu. Rodzina słucha, a może nie ... - generalnie wniosek jest taki, że za bardzo przeżywam.

Sytuacja nr 4: Znów nastolatka. Głowa pełna marzeń. I słomiany zapał (konsekwencji uczę się dopiero teraz). Rodzina mówi mi, że więcej gadam, niż robię i wciąż zmieniam zdanie.

Sytuacja nr 5: Kilka miesięcy temu. Oglądam ostatnią serię X-Faktora. Jest tam chłopak - Filip Mettler. Drugi etap, dom jurorski. Ocenia go Kasia Nosowska i Kuba. Chłopak bardzo energetyczny, "żywy". Dzieli się z Kasią swoimi wątpliwościami : czy ona uważa, że - być może - za dużo skacze na scenie, zbytnio się "wczuwa" itd.   Kasia - mądra kobieta- mówi mu: "słuchaj - w muzyce, jak w życiu - nie można kogoś udawać. Jeśli ludzie mają cię pokochać, pokochają cię takim, jakim jesteś. Rób tak, jak ci w duszy gra..."- podpowiada.

Galimatias? - niekoniecznie.
Nie zamierzam w tym poście wylewać prywatnych żali ;-) - chciałabym tylko, kiedy jesteśmy przy temacie dzieci - uświadomić wam Kochani jedną jedyną rzecz.
Od czasu kiedy byłam mała, niewiele się zmieniło!
Mamy 2013 rok, dostęp do różnych mediów - generalnie - większą świadomość i większe możliwości, niż za czasów komuny mieli nasi rodzice.
Jeżeli chcemy, możemy wciąż uczyć się i rozwijać - wszystko zależy tylko od Nas samych.
Statystyka jest jednak okrutna!
Większość rodziców nadal nie umie rozmawiać, i nie słucha swoich dzieci. Traktuje je jak kogoś, kto nie powinien mieć swojego zdania - bo na to jeszcze przyjdzie pora. I swoich marzeń - bo świat jest"podły" i trzeba się dostosować. Bycie sobą - też niewskazane....

Swojego czasu miałam bardzo dużo kompleksów. Wydawało mi się, że zawsze jestem "za bardzo":
za głośna, za emocjonalna, za marudna, zbyt gadatliwa, za głupia - wciąż coś przeżywam i zajmuję się pierdołami w tym "strasznym świecie". Poza tym czułam duży respekt przed osobami, które w przeciwieństwie do mnie -  imały się rzeczy naprawdę "ważnych".
 
Dorosłam - i już tak nie uważam. 
Nie ma nic ważniejszego niż zdrowie - fizyczne i psychiczne.
W rozumieniu tego drugiego zamieszczam pielęgnację marzeń, głębokie relacje z bliskimi, świadome
przejście przez życie. Próby, potyczki, zwycięstwa i klęski. A nade wszystko - bycie sobą!
I nieważne, jaki zawód uprawiasz. Ani ile masz pieniędzy.

Masz prawo być sobą! Zbyt głośny lub cichy, jeśli taki jest Twój temperament. Masz prawo płakać i śmiać się -  dzielić się emocjami z bliskimi, jeśli taka jest Twoja wola. Masz prawo uczyć się na błędach i zmieniać zdanie. Próbować w życiu różnych rzeczy, żeby poznać wszystkie jego odcienie. I smaki ;-).

Bo ten Pączek, na tamtą chwilę, widocznie był dla mnie ważny. Tak jak ten chłopak, którego imienia już nie pamiętam. I ja chciałam się czuć ważna. I akceptowana.Właśnie taka, jaką jestem.




www.efekt-motyla.eu

poniedziałek, 8 lipca 2013

Żywienie dzieci.


Na początek zachęcam do przeczytania krótkiego artykułu:

Współczesne dzieci odżywiają się gorzej niż w okresie wojennym - Dziecko w Onet

1941 rok - dziewczynki jedzą marchewki nabite na patyk








Drodzy rodzice!

Istotą rodzicielstwa jest zapewnienie dziecku jak najlepszych warunków do jego rozwoju - zarówno psychicznego, jak i fizycznego.
Naturalnym wydaje się być fakt, że wszyscy chcemy dla swoich dzieci jak najlepiej.
W praktyce okazuje się jednak, że to "najlepiej" - dla każdego oznacza coś innego.
Z doświadczenia wiem, że rodzice dzieci z nadwagą, z całego serca chcą zapewnić swoim dzieciom tzw. "szczęśliwe dzieciństwo" - podobnie, jak robili to ich rodzice, albo na odwrót - nie zależało im na tym wcale. Taki "wychuchany" malec skojarzył zapewne jedzenie z poczuciem bezpieczeństwa i miłości, za to ten zaniedbany - rekompensował sobie ich brak.

Tak oto tworzy się rodzinny łańcuch nieprawidłowego odczytywania własnych emocji, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Ale  uwaga! - taki łańcuch można przerwać!
Od czego zacząć? - chyba najlepiej od siebie!

Bo niby...

Jak dziecko wychowane w domu, w którym nie je się warzyw, ma je znać, a tym bardziej lubić?

Jak możemy wymagać od malca, żeby jadł spokojnie, jeśli sami wciąż jemy w biegu, na stojąco?

Jak takiemu pokazać, ze ruch na świeżym powietrzu jest najlepszym sposobem spędzania wolnego czasu, kiedy sami wciąż siedzimy przed telewizorem?

I w końcu - jak pomóc mu wybrać ulubioną dyscyplinę sportu, chociażby na zasadzie "prób i błędów", jeśli z powodu nadwagi nie możemy wejść nawet na trzecie piętro?

Dzieciom do szczęścia potrzebna jest bliskość rodzica, a nie np. słodycze i frytki!
One chcą mieć rodziców, którzy poskaczą z nimi na trampolinie, pograją w piłkę i powygłupiają się na trawie!
Maluchy chłoną wszystko jak gąbka.
Dlatego czas poświęcony dziecku - na pewno zaprocentuje w przyszłości!

To samo dotyczy jedzenia. Jeśli traktujesz swój organizm jak śmietnik - Twoje pociechy będą robiły dokładnie to samo - i tak samo jak ty prawdopodobnie będą miały w przyszłości nadciśnienie, podwyższony cholesterol i być może - cukrzycę typu 2go.
Jeżeli jednak pokażesz im, że świat jest fajnym miejscem z mnóstwem ciekawych ludzi, a zdrowe jedzenie - najlepszym paliwem dla naszego organizmu - dasz początek nowemu"łańcuchowi" w swojej rodzinie.

Pokombinuj więc, Drogi Rodzicu - na pewno istnieją owoce i warzywa, które pokocha Twój Maluch!
Wyrzuć biały chleb i zastąp go ciemnym. Zrezygnuj z wieprzowiny na konto tzw. "białego mięsa" i ryb!
A przede wszystkim - naucz swoje dziecko pić wodą, a colę i oranżady poślij do lamusa!

Trochę wysiłku, ale czy... dzieci nie są dla Was największym Skarbem?
Oby tego "Skarbu" nie zniszczyła nasza cywilizacja...





 www.efekt-motyla.eu

środa, 3 lipca 2013

Na dobry humor ;-).


Dodaj napis
"Jak ja się czuję " (W. Szymborska)

Kiedy ktoś się spyta jak ja się dziś czuję,
grzecznie mu odpowiem,że "dobrze dziękuję"
To, że mam artretyzm,to jeszcze nie wszystko,
astma ,serce mi dokucza i mówię z zadyszką,
puls słaby,krew moja w cholesterol bogata...
lecz dobrze sie czuje jak na moje lata.

Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,
choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję
ale przyjdzie ranek...znowu dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy,pamięć "figle" płata,
lecz dobrze się czuje jak na swoje lata.

Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,
że kiedy starość i niemoc przychodzi,
to lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości
i nie opowiadać o swej starości.
Zaciskając zęby z tym losem się pogódź
i wszystkich w koło chorobami nie nudź.

Powiadają starość okresem jest złotym
kiedy spać się kładę,zawsze myślę o tym..
"uszy" mam w pudełku,zęby w wodzie studzę
"oczy" na stoliku,zanim się obudzę..
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
"Czy to wszystkie części,które się wyjmuje?"

Za czasów młodości(mówię bez przesady)
Łatwe były biegi,skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą...
A teraz na starość czasy się zmieniły,
spacerkiem do sklepu,z powrotem bez siły.

Dobra rada dla tych którzy się starzeją:
Niech zacisną zęby i z życia się śmieją.
Kiedy wstaną rano,"części" pozbierają,
Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają,
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,
to znaczy,że ZDROWI i DOBRZE SIĘ CZUJĄ.




www.efekt-motyla.eu