środa, 31 października 2012

Po drabinie marzeń.


Kiedy byłam mała, jak każda dziewczynka w moim wieku, miałam tysiące marzeń.
Większość z nich wydawała mi się dość odległa i nierealna, tzw. "inny świat".
Teraz, w dorosłym życiu - zupełnie zmieniłam punkt widzenia.
Marzenie stało się dla mnie celem do zrealizowania i dowiedziałam się, jak go osiągnąć.
Oczywiście, jeśli Twoim marzeniem  jest, żeby być królowa angielską - zapomnij o tym, to niemożliwe;-).
Każde inne - właściwie jest do zrealizowania.
Od czego trzeba zacząć... - ano od tego, co jest Twoim celem.
Pamiętaj, że każdy człowiek to indywiduum. 
To, co dobre dla twojego sąsiada, niekoniecznie musi być dobre dla Ciebie.
Dlatego usiądź bez telewizora, radia, komórki i zastanów się, czego chcesz od życia.
Chcesz zbierać znaczki? - o.k.
W porządku jest również to, że chciałbyś/chciałabyś mieć dużą rodzinę i się jej poświęcić, albo to, że nie chcesz jej wcale, ale za to pragniesz być np. mistrzem sportu.
Każde marzenie jest fajne pod warunkiem, że jest Twoje i uwierzysz, że to ty jesteś osobą odpowiedzialną za jego realizację.
Mamy więc cel.
Teraz trzeba zastanowić się nad tym, jak wprowadzić go w życie. Warto poczytać na ten temat w internetowej kopalni wiedzy oraz fachowej literaturze. Warto też uwzględnić aktualny stan swojego portfela oraz czas, jaki możemy poświęcić, żeby zrobić to naprawdę dobrze.
Drugi i najważniejszy krok to decyzja.
Podejmując ją, powinieneś(-naś) wiedzieć, że czeka cię praca i jeśli  będziesz uczciwy(-a) wobec samego(-ej) siebie, będziesz wykonywał(-a) ją naprawdę sumiennie.
Nie zrozumcie mnie źle.
Nie jestem za wyścigiem szczurów i stosowaniem reguły: "po trupach do celu". Jeśli lubisz pływać tylko "żabką" i nie interesują cię  inne style, albo jeździsz na nartach "w swoim tempie" i jest Ci z tym dobrze - w porządku.
Niemniej jednak myślę, że jeśli bierzemy się za spełnianie naszych marzeń - warto zrobić to dobrze.

Jest cel, jest decyzja - czas na realizację.
Chwyć za słuchawkę telefonu, zapisz się na upragniony kurs angielskiego, gry na gitarze, czy innych rzeczy, które poruszyłyby Twoją duszę. Nie poddawaj się, bądź konsekwentny(-a). I nie łódź się, że od razu będziesz mistrzem w swojej dziedzinie! Czekają cię również ciężkie chwile i musisz być na nie przygotowany(-a).
Potem dopiero przyjdzie przyjemność i radość z osiągniętego sukcesu :-).
Gdybyś jednak pewnego dnia stwierdził(-a), że to co robisz, nie jest strzałem w dziesiątkę - nie przejmuj się - tylko krowa nie zmienia zdania. Potraktuj ten czas jako ciekawe doświadczenie i inspirację do kolejnych poszukiwań. 

I pamiętaj, że Zmiana zawsze równa się Rozwój, a w życiu chodzi o to, żeby iść śmiało do przodu. 
Nie oglądać się.
I niczego nie żałować!:-)




www.efekt-motyla.eu.

sobota, 27 października 2012

"Mój Buraczku, mój czerwony... :-)".

 " (...)
Burak stroni od cebuli,
A cebula doń się czuli:

"Mój Buraku, mój czerwony,
Czybyś nie chciał takiej żony?"

Burak tylko nos zatyka:
"Niech no pani prędzej zmyka,

Ja chcę żonę mieć buraczą,
Bo przy pani wszyscy płaczą."


 "A to feler" -
Westchnął seler. "
   

                                Jan Brzechwa
                        
A no feler właśnie! - burak nie wiedział o tym, że gdyby sparował się z cebulą,  właściwości prozdrowotne takiego mixu byłyby ogromne! Bakteriobójcze działanie cebuli plus przeciwnowotworowe buraka, mogłyby stanowić potężny oręż do walki z "obcymi" w naszym organizmie. Ale nawet jeśli burak zostanie singlem, będzie kusił swoim urokiem, bo zalet ma naprawdę wiele:
- może być stosowany w przebiegu anemii;
- ma działanie zasadotwórcze na organizm ( pomaga w utrzymaniu gospodarki kwasowo-  zasadowej);
- sprzyja regeneracji wątroby;
- ułatwia trawienie, pobudza apetyt;
- i co najważniejsze! - zawiera enzym bromelainę, która niszczy białkową warstwę ochronną komórek nowotworowych, co powoduje, że stają się łatwym kąskiem dla naszych Limfocytów T ( komórek układu odpornościowego). Oprócz buraka enzym ten zawierają tylko ananas  i owoc noni, także jest on najlepszym i co najważniejsze - naszym rodzimym źródłem tego enzymu.
Z drugiej strony cebula zawiera kwercetynę należącą do grupy flawonoidów, która odgrywa bardzo ważną rolę w profilaktyce przeciwnowotworowej człowieka.
...
Zatem jego sprawa, ale zanim da kosza cebuli - powinien wiedzieć, że buraczki z cebulką w tej, czy innej wersji są naprawdę pyszne i super zdrowe do tego! :-)




www.efekt-motyla.eu 

środa, 24 października 2012

Jak dożyć 100 lat :-) ? - tajemnice zdrowia Hunzów.



Dziś przewrotnie o zdrowiu :-).
W opisie bloga napisałam, że będzie o tym, co mnie fascynuje.
Otóż fascynują mnie ludzie...
... z jednej strony uwielbiam siedzieć na Marszałkowskiej w Warszawie i obserwować "kolorowe ptaki", których jest tam najwięcej, tempo życia, ruch, światła.
Z drugiej strony, gdzieś pod skórą czuję, że prawdziwe życie jest gdzie indziej :
w piaskownicy z umorusanym dzieckiem, w ciężkiej pracy, w kontakcie z naturą.

Dlatego dziś chciałam wam polecić artykuł:
http://bialczynski.wordpress.com/krolestwo-sis-i-jego-cuda/ludy-albo-plemiona-krolestwa-sis/lud-dlugowiecznych-hunzow-czyli-guniow-hakownikow-w-krakorum/

Świetny! - kiedy go czytam - jestem tam już jedną nogą :-);

Co w nim znajdziecie?
1) żywe dowody na to, że nadmiar cywilizacji szkodzi;
2) wskazówki dietetyczne zaczerpnięte z mądrości Hunzów;
3) tajemnice zdrowia "Słowian z Himalajów", ich niesamowite podejście do życia i problemów;
4) w końcu - piękne fotografie;

Myślę sobie, że fajnie jest znaleźć jakąś równowagę między tymi dwoma światami. Czerpać energię i z jednego, i z drugiego. Świat jest ciekawy i kolorowy, a w przyrodzie musi być przecież równowaga. Jeśli więc Warszawa męczy Cię na dłuższą metę, a życie w Himalajach też nie jest szczytem marzeń :-) - wyrwij się czasem z domu, usiądź w miłym miejscu z widokiem na "świat", zamów coś pysznego i zdrowego, i ciesz się tą chwilą.
Tak po prostu.


www.efekt-motyla.eu 
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/

poniedziałek, 22 października 2012

Czułość w uwadze zawarta.

Czego potrzebuje małe dziecko, oprócz miłości obydwojga rodziców? Co dajemy nowo poznanej osobie, dla której straciliśmy głowę? Kiedy czujemy się ważni dla bliskich... i wiemy, że ktoś nas kocha? Z jakiego powodu w końcu się rozwodzimy?
Moim zdaniem są tu dwa słowa klucze. Słowa, których znaczenie jest różne, a które zahaczają się jak matematyczne zbiory, albo pasują do siebie jak puzzle tej samej układanki.
Te słowa to " uwaga" i "czułość".
Nie łudźmy się, że motyle w brzuchu będą trwały wiecznie. Okres zakochania minie tak samo szybko, jak się pojawił. Zaczną się wzloty, upadki, będziemy popełniać błędy.  Mówią, że życie to nie sielanka. Istnieje jednak sposób na to, żeby razem  "przetrwać". To co możemy dać z siebie drugiej osobie, to uwagę, a przez to czułość. I nie chodzi mi bynajmniej o tuziny kwiatów dawanych " bez  okazji" , ani o bałwochwalstwo swojego partnera. Myślę o uwadze poświęconej tylko "naszej połówce", 15u minutach, w których zawrzeć można wszystko: pytanie, jak minął dzień i jak się dzisiaj czujesz, przytulenie i zrobienie kanapek do pracy. Bez oceniania, krytyki, ignorancji. Bez " nie mam czasu ", " to nie ważne", " coś wymyślasz".
Kiedy dziecko potrzebuje uwagi ( bo np. w trakcie zabawy zaczynamy rozmawiać z kimś innym), przekrzykuje nas, odwraca naszą głowę w swoją stronę. Domaga się jej z całych sił! Kiedy nie poświęcamy jej osobie dorosłej - najpierw sygnalizuje, potem rozmawia coraz ciszej i ciszej...Aż w końcu, kiedy nie reagujemy, przestaje jej od nas oczekiwać, a stąd... prosta droga do obojetności, a od obojętności - do rozstania. Zanim więc zaczniemy domową siłownię, kto i dlaczego miał rację i  wymianę poleceń " między głowami"... może warto byłoby usiąść z drugą osobą i zapytać po prostu "co u ciebie słychać, Kochanie?"..., co w prostym tłumaczeniu oznacza: " jesteś dla mnie ważna/ ważny".

piątek, 19 października 2012

Antybiotyki z natury.

Jestem zdania, że jedzenie powinno być dla nas radością. Kto więc nie doznał do tej pory przyjemności z jedzenia czosnku i cebuli ( bo o nich będzie mowa:-)), raczej nie da się do nich przekonać. Nie mniej jednak, udowodnię wam, że warto jest choć odrobinę przemycić w gotowanych przez nas potrawach.
Jedynym minusem czosnku i cebuli jest ich charakterystyczny zapach, którym po ich zjedzeniu cali "przesiąkamy". Nie warto więc jeść ich przed wyjściem do pracy, ani tym bardziej na randkę :-). Jeśli jednak siedzimy wieczorem przed telewizorem, lub czytamy dobrą książkę - nic nie stoi na przeszkodzie, aby dać im szansę... 
Plusów  wynikających z ich jedzenia są tysiące!

Po pierwsze CZOSNEK:
- wykazuje silne działanie bakteriobójcze, przeciwwirusowe i przeciwgrzybicze (słynna allina i allicyna);
- doskonale oczyszcza organizm, zwalcza wolne rodniki;
- wspomaga układ odpornościowy, stosowany profilaktycznie lepszy po stokroć od  witaminy C;
- obniża poziom złego cholesterolu we krwi (LDL);
- obniża poziom cukru we krwi;
- rozszerza naczynia krwionośne, dlatego może być stosowany przy nadciśnieniu;
- spożywanie czosnku hamuje wzrost i podział komórek nowotworowych;

Po drugie CEBULA:
- podobnie, jak czosnek posiada właściwości bakteriobójcze,oczyszcza organizm, obniża cholesterol;
- pobudza apetyt poprzez zwiększanie wydzielania soków trawiennych;
- ma działanie moczopędne, zalecana w zaburzeniach w oddawaniu moczu lub przy obecności białka i schorzeniach związanych z nadmierną opuchlizną;
- zalecana  jako środek zwalczający robaki;
- jest skutecznym środkiem przeciwzakrzepowym ( profilaktyka udaru i zawału serca);

A co najważniejsze - obróbka termiczna cebuli i czosnku (wg najnowszych badań), nie powoduje zmniejszenia ich właściwości leczniczych! Dlatego też, jeśli nawet nie jesteś w stanie przekonać się do "postaci surowej", zacznij chociażby od jednego "ząbka" czy plasterka wrzuconego do zupy... Jeżeli jednak i taka decyzja jest dla Ciebie zbyt trudna ;-) -  nie pozostało mi nic innego, jak tylko zaprosić cię do apteki po perełki czosnkowe...
Bo jak to mówią : "lepszy rydz, niż nic". 




www.efekt-motyla.eu 

niedziela, 14 października 2012

"Co śmiesznego jest w człowieku"



"Jakiś pan spytał mojego przyjaciela Jaime Cohena:
-Proszę mi powiedzieć, co jest najśmieszniejsze w ludziach.
Cohen odpowiedział:
-Zawsze myślą na odwrót: spieszy im się do dorosłości, a potem wzdychają za utraconym dzieciństwem. Tracą zdrowie, by zdobyć pieniądze, potem tracą pieniądze, by odzyskać zdrowie.
Z troską myślą o przyszłości, zapominając o chwili obecnej, i w ten sposób nie przeżywają ani teraźniejszości, ani przyszłości.
Żyją, jakby nigdy nie mieli umrzeć, a umierają, jakby nigdy nie żyli.
(...)
Kiedy jem, nie zaj­mu­je mnie nic po­za jedze­niem. Kiedy idę, to idę i ty­le. A jeśli przyj­dzie mi wal­czyć, je­den dzień nie będzie lep­szy od dru­giego, by um­rzeć. Bo nie żyję ani w przeszłości, ani w przyszłości. Dla mnie is­tnieje tyl­ko dzi­siaj i nie ob­chodzi mnie nic więcej. Jeśli kiedyś uda ci się trwać w te­raźniej­szości, sta­niesz się szczęśli­wym człowiekiem [...] I wte­dy two­je życie sta­nie się świętem, wiel­kim wi­dowis­kiem, po­nieważ będzie tą chwilą, którą właśnie żyjesz, żadną inną." 

 Paulo Coelho


efekt-motyla.eu 
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html  

sobota, 13 października 2012

Wielki powrót kaszy.

Jeśli ktoś z Was choć trochę interesuje się zdrowym odżywianiem, nie zdziwi go zapewne stwierdzenie, że oto kasza przeżywa swój renesans. Kiedyś tak popularna na polskich stołach, potem nieco zapomniana i odrzucona, dzisiaj wraca do łask obsypując nas  bogactwem witamin i minerałów.  

Pod względem wartości odżywczych, kasza nie ma sobie równych!
Bije na głowę chleb, ryż, makaron, czy nasze ukochane ziemniaki. Występuje w kilku różnych odmianach : gryczana, jęczmienna, jaglana ( lub mniej zdrowe wersje: manna, kuskus, kukurydziana), więc każdy z nas może znaleźć coś dla siebie. W swoim składzie kasze zawierają witaminy z grupy B, kw foliowy , witaminę E. Są bogatym źródłem potasu, żelaza i magnezu, w mniejszym stopniu wapnia, miedzi, cynku, manganu i krzemu.

Sprzyjają więc:
- osobom żyjącym w stresie, tzw. "nerwusom" ;-) (magnez, wit.z gr B);
- osobom zagrożonym anemią  (żelazo, kw foliowy);
- osobom z chorobami serca i nadciśnieniem (potas);
- osobom, które chciałyby poprawić kondycje włosów, skóry i paznokci ( krzem, mangan, cynk, wit.E);
- oraz diabetykom, zawierają bowiem węglowodany złożone, przez co powoli podnoszą poziom cukru we krwi;

Królową kasz nazwano, pozyskiwaną z nasion prosa, kaszę jaglaną Jest ona łatwostrawna, nie uczula i nie zawiera glutenu (silnie uczulające białko, występujące w niektórych ziarnach zbóż, m.in. pszenicy, żyta, jęczmienia, owsa). Polecana jest alergikom i osobom chorującym na celiakię, rewelacyjnie tolerowana przez dzieci.
Nie mniej jednak, na równie wielką uwagę zasługuje nasza polska, łatwo dostępna i dość tania - kasza gryczana. Co prawda, zdrowsza jest  w wersji niepalonej (dostępnej w sklepach ze zdrową żywnością), za to smaczniejsza - w  standardowej wersji palonej. Ma ona wszystkie zalety kaszy i nie zakwasza organizmu!

Mam też dobrą wiadomość dla amatorów krupniku - kaszę jęczmienną możecie jeść śmiało! Nie tylko poprawi wygląd waszej skóry, ale będzie też najlepszym lekarstwem na problemy trawienne.

Przed sporządzeniem kaszy, należy ją dokładnie i szybko opłukać (szybko, gdyż podczas płukania dochodzi do dużych strat witamin z gr B). Z drugiej strony pozostawienie kaszy na noc w zimnej, przegotowanej wodzie z dodatkiem cytryny, pozwoliłoby na unieczynnienie fitynianów, czyli związków hamujących przyswajanie składników mineralnych, m.in. żelaza, magnezu, cynku.
Tak, czy siak, trzeba liczyć się z tym, że niestety - jakieś straty będą.
Kasze zazwyczaj gotujemy  w potrójnej ilości wody. Dobrze jest nie rozgotować kaszy, a jeszcze lepiej ją uprażyć - będzie smaczniejsza! Należy ją spożywać z potrawami bogatymi w wit.C, co znacznie zwiększy przyswajanie żelaza niehemowego (wystarczy dodać pietruszki).

Z mojego doświadczenia wynika, że jaglana najlepiej smakuje na słodko, gryczana z mięsem, a jęczmienna jest neutralna. Wszystko jest jednak kwestią gustu i smaku. Ważne, żeby w ten, czy inny sposób skorzystać z jej  właściwości zdrowotnych.

Na koniec podaję przepis na placki gryczane, który znalazłam na stronie: www.kuba-pichci.pl/
Zrobiłam, skosztowałam, poczęstowałam rodzinę - wszystkim smakowało:-)!!! Oto on:
  
Składniki na placki:
100g kaszy gryczanej
6 średnich pieczarek
Garść orzechów włoskich
Garść orzechów pini ( tych nie dodałam)
¾ szklanki mąki ( dla podkreślenia smaku kupiłam gryczaną)
½ szklanki wody
sól
(w mojej wersji dodałam też płatki owsiane błyskawiczne, jako lepiszcze, gdyż mąka gryczana jest bezglutenowa oraz żółtko);

Przygotowanie placków:
Kaszę gotujemy w podwójnej porcji wody (czyli w 400ml na 100g kaszy) z dodatkiem soli, a pod koniec gotowania dodajemy posiekane drobno pieczarki i orzechy. Całość mieszamy i odstawiamy do częściowego ostygnięcia.
Z mąki i wody robimy ciasto, które konsystencją przypominać ma ciasto naleśnikowe.
Do ciasta dodajemy kaszę i mieszamy.
Placki smażymy na oleju około 2 minuty z każdej strony.

Na stronie jest przepis na sos pieczarkowy, mi jednak bardziej smakują bez zbędnych dodatków.
PYCHA!
Życzę smacznego!



www.efekt-motyla.eu 

poniedziałek, 8 października 2012

Wewnętrzne dziecko.

www.efekt-motyla.eu
          
...
Kiedy tak wertuję kolejne artykuły psychologiczne, wciąż przewija się temat „wewnętrznego dziecka”.

Otóż, podobno każdy z nas ma w sobie takowe, ale mało kto potrafi je pielęgnować.
Dzieci z natury są ufne, radosne, ciekawe świata, większość dorosłych – przeciwnie.
To paradoks, że zdajemy sobie sprawę z tzw. „niedociągnięć” wychowawczych naszych rodziców, a często sami je powielamy.

To my kreujemy świat naszych maluchów!

Powinniśmy uczyć ich życzliwości dla ludzi, otwartości, totalnej akceptacji siebie, a tymczasem... zarażamy je swoją nieufnością, kompleksami i żalem do całego świata.
Mówimy: nie rusz, nie pobrudź się, bądź grzeczny!

Nie pozwalamy na bycie sobą!

A potem...
mamy tysiące biznesmenów, dyrektorów, prezesów, którzy swoją wartość mierzą ilością pieniędzy w portfelu, kolejnym samochodem czy domem.
Zachłyśnięci sobą , przez moment są nawet „królami życia”...
Kiedy jednak stają w obliczu problemu, który prześladował ich w dzieciństwie, okazuje się, że znów są tym samym chłopcem czy dziewczynką, o którym/ej tak bardzo chcieliby zapomnieć...

Wszyscy pragniemy być mądrzy, silni, podziwiani.
Ale czy na pewno "zamiatanie problemów pod dywan" jest najlepszą drogą?

"Nowoczesna psychologia" jest zdania, że powinniśmy odpuścić swoim rodzicom. Z bagażu jaki nam dali, wyjąć to, co najlepsze - resztę zaakceptować, ale z niej nie korzystać.
Kreować siebie i swój świat, ale tylko w takim stopniu, w którym jesteśmy w stanie jeszcze być sobą...

„Ukochać” swoje wewnętrzne dziecko i dać mu prawo do popełniania błędów. 
Pozwolić sobie na: "nie chcę, nie muszę, nie będę...!",
 na odrobinę luzu i szaleństwa .

Warunek jest jeden...
                                   - najpierw musimy je w sobie odszukać...

Kiedy już znajdziemy to małe, zasmarkane - przytulić i powiedzieć: "nic się nie dzieje, jesteś o.k.",
a potem ...
potem już tylko pozwolić mu współistnieć i dopuszczać do głosu, kiedy zajdzie taka potrzeba.

Trudne, prawda :-)?- też jeszcze tego nie potrafię, ale myślę, że warto się nauczyć. Jeśli to opanujemy - będzie naszym antidotum na zgorzkniałych, znudzonych życiem ludzi, jakimi potencjalnie i my możemy się stać.

czwartek, 4 października 2012

A TO AWOKADO :-)!

Często myślę o tym, że żyjemy w  naprawdę fajnych czasach. Jeszcze tak niedawno banan i pomarańcze były świątecznymi rarytasami...
A teraz? - wszystko w zasięgu ręki :-).
I chociaż jestem zwolennikiem żywności "lokalnej", mam kilka perełek, którym nie potrafię się oprzeć. Jedną z nich jest  owoc awokado.

Awokado jest wiecznie zielony drzewem pochodzącym prawdopodobnie z Peru, którego korzenie sięgają 7-9 tys lat wstecz. Obecnie uprawiany jest w klimacie tropikalnym i subtropikalnym w wielu zakątkach świata. Zachęcam do zapoznania się z jego rodowodem i właściwościami leczniczymi.
Ja jednak chciałabym skupić się na najbardziej dostępnej dla nas części tego fascynującego drzewa - owocu maślanym. Nazywane jest tak ze względu na dużą zawartość tłuszczu około 20-30%, tyle tylko, że są to NNKT, tzn .niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. Dlatego też, mimo, iż jest wysokokaloryczny (około 200 kcal w całym owocu) - nie należy się go bać!
Z drugiej strony, byle jaki serek homogenizowany zawiera nie mniej, niż 150-300kal!
A w awokado - samo zdrowie!

NNKT są łatwo przyswajalne i dają same pozytywne skutki, z których najważniejsze to:
- chronią przed zawałem serca i udarami, obniżając poziom złego cholsterolu LDL, a podwyższając dobrego HDL;
- poprawiają kondycję układu nerwowego i chronią przed chorobami neurologicznymi;
- mają zbawienny wpływ na skórę, odpowiednio ją nawilżając i natłuszczając (można sporządzać z niego maseczki).
W swoich działaniach NNKT wspierają:
-potas i magnez, stosowane w stanach ciągłego zmęczenia i zmiany nastrojów (PMS ;-));
-witaminy rozpuszczalne w tłuszczach A,E,K znane ze swojego dobroczynnego działania na skórę,
oraz występujące w mniejszej ilości inne cenne składniki, jak: wapń, fosfor, wit.: B1, B2, B6, B12, D, C i K.

Awokado ma jeszcze dwie cudowne zalety, o których warto wspomnieć : 

1) Ze względu na dużą zawartość witaminy E oraz glutationu, silnych antyoksydantów, jest skuteczną bronią do zwalczania wolnych rodników;

2) Zawiera dużo żelaza, dlatego jest polecane osobom cierpiącym na anemię (wśród wegetarian panuje nawet teoria, że jedzenie awokado zamiast mięsa, gwarantuje bardzo dobre wyniki krwi);

Awokado możemy kupić dojrzałe (takie, w którym po lekkim naciśnięciu utworzy się dołek), lub niedojrzałe - wtedy zostawiamy je na blacie stołu lub talerzyku na ok 2-3 dni. Jeśli zaś mamy ich więcej, nadmiar należy włożyć do lodówki, wtedy bowiem pozostanie takim, jakim je kupiłaś/eś.
Owoc maślany jest bardzo smaczny! Może być używany jako pasta na chleb: samo (moja ulubiona wersja ;-)), lub w połączeniu z innymi "dobrodziejstwami", ale też składnik dresingu do sałatek i wielu innych potraw. I tu znów ukłon w stronę naszych czasów, bowiem mamy dostęp do internetu, a w nim tysiące przepisów, między innymi na potrawy z awokado:-).

Dlatego namawiam Was! - poszperajcie w internecie, znajdźcie swoją ulubioną "wersję" potrawy, z owocem maślanym "w roli głównej" i zacznijcie się nim delektować  już dziś!