wtorek, 22 września 2015

"JAK ZBUDOWAĆ ODPORNOŚĆ JESIENIĄ" - spotkanie otwarte!


Znalezione obrazy dla zapytania jesień

PRACOWNIA DIETY I ROZWOJU „EFEKT MOTYLA”
I APTEKA „PRZYJAZNA

SERDECZNIE ZAPRASZAJĄ

NA BEZPŁATNE OTWARTE SPOTKANIE:

JAK ZBUDOWAĆ ODPORNOŚĆ JESIENIĄ

O tym jak wzmacniać ciało, czy wspierać się suplementami i jaką dietę stosować, by zdrowo wkroczyć w zimę opowie 
mgr RENATA DULEWICZ dietetyk, diet coach, specjalista farmacji aptecznej

Spotkanie odbędzie się 01-10.2015 17:00
Warsztaty Terapii Zajęciowej Pionki, ul. Leśna 3

REJESTRACJA:
692 306 320
w każdą środę i czwartek 16:00 -21:00
e-mail: efektmotyla.rejestracja@gmail.com

 
Znalezione obrazy dla zapytania jesień jedzenie

sobota, 19 września 2015

Drogi Dorosły - pokoloruj sobie!


Dała mi Bozia kilka talentów (za co pięknie dziękuję),
 ...ale poskąpiła akurat talentu do malowania. Nie ma problemu z przyszyciem guzika, ale z narysowaniem konia.... i owszem!
Właściwie mój koń z przedszkola i ówczesny są praktycznie identyczne...(naprawdę próbowałam - spytajcie rodzinę ;-)). Zastanawiam się zatem, która część mózgu za to odpowiada, bo od 30 lat nie rozwinęła się u mnie ani troszeczkę!
Ale do rzeczy.
"Śpiewać każdy może...trochę lepiej lub trochę gorzej" - i podobnie z rysowaniem. Toteż wraz ze swoją siostrą, która ów talent akurat posiadała - rysowałam jako mała dziewczynka dość często i z dużym zaangażowaniem. Później, kiedy odkryłam już swoje "osobiste" talenty - zarzuciłam tę praktykę na dobre.
Nie mniej jednak, w tym czasie - będąc akurat w posiadaniu małego brata - zdarzało mi się kolorować z nim kolorowanki.
Baaaaardzo lubiłam to robić.
Sytuacja powtórzyła się, kiedy zostałam mamą.
Bawić się  lalkami - be, ale kolorować - chętnie.
A z "plumkającą" w tle muzyką i dobrą herbatą - to już całkiem.
Nigdy wcześniej nie wchodziłam w temat głębiej.

Jakiś czas temu przeczytałam, że koloruje już cała Europa! 
Nie dzieci -  dorośli!
No tak - jakie to proste!
Skoro można łowić ryby i oddawać się temu bez reszty, dlaczego nie kolorować?!
Kolorują w tramwajach, autobusach i metrze.
W domu, w pracy, w piaskownicy.
Istny szał kolorowania!
Kolorują, bo kolorowanie:
- ODSTRESOWUJE;
- WYCISZA;
- SKUPIA UWAGĘ;
- ĆWICZY UWAŻNOŚĆ;
- POZWALA NA SWOISTY "RESET" MÓZGU;
- PODOBNO "POPRAWIA KOORDYNACJĘ RUCHOWĄ".
Tak to czują.
Tak czuję to i JA.
Dlatego chętnie pokolorowałam wczoraj sowę, którą znalazłam w "Coachingu extra" (sowa jest autorstwa Johanna Basford z Wielkiej Brytanii).
Efekty widzicie powyżej.
I kolorować zamierzam więcej.
A że czasem wychodzę za linię...
Cóż... jestem z tych, co za linię wychodzić lubią:-).
W kolorowaniu. I w życiu.
Ty też? Nie szkodzi.
Pokoloruj sobie :-).




www.efekt-motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html
.




wtorek, 15 września 2015

Dieta dr Ewy Dąbrowskiej cz.4.

Znalezione obrazy dla zapytania warzywaTeraz słów kilka o samopoczuciu. 
 
Pierwszy tydzień.
Ciężki.
Na stronie dr Dąbrowskiej czytam: „ mogą pojawiać się krótkotrwałe „kryzysy ozdrowieńcze” np. osłabienie, bóle głowy, nudności, wymioty, biegunka, stany podgorączkowe itp., będące wyrazem uwolnienia toksyn z tkanek i przeniknięcia ich do krwi.”
Ho, ho... 
Znaczy - nie jestem takim ciężkim przypadkiem. Czułam się kiepsko - i owszem.
Ból głowy, senność - były, ale nie w jakimś nasilonym stopniu .
Teraz myślę, że już wcześniej „podreperowałam” nieco swój organizm...
Nie mniej jednak nie mogłabym powiedzieć o sobie - „młody bóg”.
Miałam dużo mniej siły (z obawy przed możliwością spalania mięśni - na okres diety darowałam sobie bieganie - skakałam za to na trampolinie z dzieckiem), było mi znacznie zimniej niż zawsze i praktycznie nigdy nie udało mi się porządnie najeść. Najgorszy dla mnie był pierwszy i drugi dzień. W szóstym (tuż przed miesiączką) - czułam się fatalnie (pochłonęłam tonę buraków i marchewek - czytaj skrobia=cukier). Za to pozostałe - dało się przeżyć. W pierwszym tygodniu starałam się przyzwyczaić się do nowego trybu, dlatego potrzebowałam nieco więcej czasu dla siebie. W drugim - szukałam dodatkowych zajęć (im więcej, tym lepiej), ale posiłki miałam rozplanowane już wcześniej - coby nie rzucić się na coś „spoza ram” w razie ataku głodu.

Drugi Tydzień.
Tu muszę przyznać - było dużo lepiej, niż w pierwszym. 
Chyba się po prostu przyzwyczaiłam... 
Dieta już nieco mniej urozmaicona. Dużo potraw się powtarza - ale już wiem, co mi smakuje bardziej, a co mniej. Samopoczucie w porządku - zniknęły objawy zmęczenia, dobrze spałam. Czułam lekkie zmęczenie psychiczne (na porządku dziennym były myśli: „po co się tak do jasnej anielki umęczać...!?”).
No cóż...jak się powiedziało A-... trzeba powiedzieć B . 
„Nie myśl. Rób swoje - kobieto :-).” - i  tak przetrwałam drugi tydzień.

A teraz...
Czuję się fajnie, naprawdę fajnie.... 
Organizm wrócił do równowagi, ja odzyskałam siły i hart ducha (i ciała). 
Inne zalety:
0 wyprysków, ani krostek (miewałam), 
0 cellulitu (miałam) 
Jeśli komuś zależy na kilogramach - to zapewniam - lecą. 
Moja stabilna od kilku lat waga spadła o 3 kg (u osób szczupłych). 
U tych z nadwagą - może to być dużo więcej. 
I tu uwaga!
Mimo, że dokładnie wróciłam do starego trybu jedzenia (plus wakacyjne małe szaleństwa) na razie stanęła w miejscu i ani drgnie (popracuję nad tym w zimę :-))
Ale najciekawsze jest to, że mimo iż  moje wyniki na to nie wskazują - mam wciąż nieskończoną ilość energii. 
Dobrze śpię, jestem aktywna, mam niezłą kondycję.
Czuję się lepiej niż 10 lat temu. 
Serio :-).

Teraz jednak..... żegnaj dieto!
Być może Cię kiedyś powtórzę (nieprędko :-)). 
Czas smakować świat!
Po mojemu - znaczy "po zdrowemu".
Z małą nutą rozpusty...:-))  

SPIS TREŚCI:

 








 


czwartek, 10 września 2015

Dieta dr Ewy Dąbrowskiej cz.3.

Pora na proponowane przeze mnie 
"MENU".

Otóż dużą wagę przykładałam do tego, jak wyglądają posiłki.
Ładnie podane - smakują o wiele lepiej (nawet jeżeli jest to liść sałaty :-)).

Na początek "PRZEGRYZKI": 

 marchewka młoda plus garść chlorelli;
 buraki pieczone w foli (ok.1h 170-190 stopni) -pycha :-)!
 pomidor surowy z pietruszką, ugotowanym, a później podsmażonym kalafiorem z czosnkiem;
burak pieczony plus marchewka plus chlorella:

DO PICIA:




 woda z cytryną 
(do 3 l.dziennie)
sok z kiszonych ogórków (1-2 szklanki)
za to na ciepło: 
rumianek, koperek, dziurawiec, pokrzywa; 

A teraz pora na posiłki na ciepło:


brokuły w pomidorach z pietruszką;
  
kapusta młoda z cebulą;
gotowany na parze kalafior ze świeżym koprem;
marchewka duszona z selerem i pietruszką (korzeniem);

Przyprawy, których używałam (tylko i wyłącznie!) do przygotowania potraw:
liść laurowy, ziele angielskie, pieprz kolorowy w ziarnach, sól gruboziarnista, czosnek;

SURÓWKI:


 na lewo: surówka z czerwonej kapusty z cebulą i pietruszką i pomidorem;
na prawo: ogórek z pomidorem, czerwoną kapustą i koprem;

 







                                           
  na lewo: rukola z pomidorem, papryką, smażoną cukinią z czosnkiem;
na prawo: rukola z pomidorem, papryką i cebulą;








  



na lewo: surowy kalafior z pomidorem, czosnkiem i koprem;
na prawo: rukola z papryką, cebulą, smażoną cukinią z czosnkiem; 

Przyprawy których używałam:
oregano, bazylia, zioła prowansalskie, sól, pieprz.
Duże ilości czosnku :-).


ZUPY: 
 
zupa krem z pomidorów;
zupa krem z cukinii;
zupa krem z brokuła i papryki;

Każdą z zup przygotowywałam w ten sam sposób:
na małej ilości wody podsmażałam cebulę (główkę), do gotujących warzyw dodawałam 2 ząbki czosnku, kilka liści laurowych, ziele angielskie, pieprz i sól. Następnie doprowadzałam warzywa do miękkości (około 30 minut), wyjmowałam liście laurowe i ziele (nie całe) - całość miksowałam. Aż się prosiło o dodatek (np. chleb z kozim/innym serem) - ale nie tym razem ;-).





poniedziałek, 7 września 2015

Dieta dr Ewy Dąbrowskiej cz.2

A teraz kilka słów o tym, co niektórym wydawać się może przeszkodą nie do przejścia - gotowanie.
Musicie sobie uświadomić, że tak naprawdę akurat w tej diecie - gotować właściwie nie trzeba wcale. Co więcej - im mniej gotowanego, tym lepiej. Nie musisz być znawcą surówek - możesz pokroić po prostu warzywa z cebulą i to wszystko. Osobiście (z przyczyn o których pisałam w poprzednim poście) jestem zwolennikiem choć jednego ciepłego posiłku. Nawet w lato.

Co można jeść na diecie EWY DĄBROWSKIEJ?
  • Znalezione obrazy dla zapytania warzywakorzeniowe (np. marchew, buraki, rzodkiew)
  • kapustne (np. kapusta biała i czerwona, kalafior, brokuły)
  • cebulowe (np. cebula, por)
  • liściaste (np. sałata)
  • dyniowate (np. kabaczek, cukinia, ogórki)
  • psiankowate (np. pomidory, papryka,WYJĄTEK! - ziemniaki)
  • niewielkie ilości owoców o niskiej zawartości cukru: grejpfruty, cytryny, owoce jagodowe (truskawki, maliny, jagody);
  • do picia: woda, zioła (zwłaszcza te oczyszczające: pokrzywa, skrzyp, ale też rumianek, koperek, mięta, melisa itp.) ale też soki warzywne czy owocowe;
  • naturalne zioła: oregano, bazylia, majeranek,zioła prowansalskie, liść laurowy, ziele angielskie, pieprz, niewielkie ilości soli.
Zrezygnować należy za to z wszelkich produktów przetworzonych, barwionych, białej mąki i drożdży (w tym chleba). Alkoholu, herbaty i kawy. Na tym etapie niestety też z produktów zdrowych, aczkolwiek utrudniających oczyszczanie jak oliwy, oleje i kasza, orzechy, nasiona, strączkowe, ziemniaki (pół-głodówka je wyklucza). Oczywiście zaraz po zakończeniu diety - można je na nowo wprowadzić. Nie mniej jednak - to zawsze warzywa powinny stanowić meritum zdrowej diety.

Jadłospis.
Tu raczej nie wydziwiałam. I wydziwiać nie zalecam, bo każdy z nas ma swoje smaki. Wiem, jakie warzywa lubię, a jakie trochę mniej. Dlatego mimo, iż zajrzałam na strony z jadłospisami - starałam się kierować tym, co lubię. I czasem, którym dysponuję. W moim menu przeważały świeże warzywa, ale robiłam też ciepłe dania jednogarnkowe, które starczały mi na 2-3 dni (często były dodatkiem do świeżo pokrojonej kapusty, pomidora itd. w różnych kombinacjach). Zachcianki na cukier rekompensowałam głównie dużą ilością marchewki i buraka (skrobia).

Co jadłam?

Śniadanie 6.30:
Na czczo jęczmień.
2-4 marchewki (surowe) + pieczony burak + 10-20 tabletek chlorelli, herbata ziołowa: rumianek, dziurawiec, mięta, koper włoski (wstaję o 6ej, dlatego w moim przypadku „nic konkretnego” o tej porze ni wchodzi w grę). 
 
II i III (;-)) Śniadanie ok.10 i 13ej, czasem tylko jedno z nich ( w zależności od głodu):
danie "na ciepło" z dodatkiem surowej kapusty, pomidorów z cebulą, ogórków kiszonych:

Przekąska do wyboru:
jęczmień, po 15-20 min 2 marchewki/burak i 10 chlorelli;

Obiad 16-17, czasem tylko obiadokolacja:
Liście (rukola. szpinak, roszponka), z dodatkiem ziół, czosnku, kapusty, pomidora, papryki.
Czasem mizeria z cebulą i czosnkiem, albo świeże ogórki z pieczoną cukinią, czosnkiem i ziołami;

Kolacja 19-20:
Powtórka z obiadu plus standardowo 2 marchewki i 10 chlorelli. 
Niekiedy ciepły posiłek przeplatałam z chłodnym tak, żeby kończyć ciepłym.

Uwaga! Na diecie dr Ewy Dąbrowskiej - nie ma ograniczeń ilościowych oraz kalorycznych! Właściwie jemy, ile chcemy. Do zaspokojenia głodu.

W następnym poście (śr./czw.) - moja prywatna dokumentacja diety :-).
Za to za tydzień - kilka słów o tym, jak się czułam, no i - jakie zauważalne korzyści zdrowotne odniosłam.
Do usłyszenia :-).



SPIS TREŚCI: