wtorek, 26 maja 2015

"Patrzę na Świat uczuciem"

Znalezione obrazy dla zapytania serce empatia

W miniony weekend miałam zaszczyt uczestniczyć w I Polskiej Konferencji Empatycznej zorganizowanej przez Lucynę Wieczorek- współzałożycielkę "Dojrzewalni Róż".

Wróciłam bardzo podekscytowana z dwóch powodów:

1) Jest nas - osób, które chcą szerzyć empatię w narodzie - coraz więcej! Cudownie :-)))

2) Według twardych, potwierdzonych badaniami faktów (czego dowiedziałam się na wykładzie prof. Rafała  Ohme) i co kilka dni później czytam na łamach czerwcowego "Sensu":
:
" Za nami era intelektu, wiary w siłę rozumu. Przemija kult młodego, idealnie wyrzeźbionego ciała. Nadeszła moda na podejście holistyczne [całościowe tj. biorące pod uwagę wymiar fizyczny, emocjonalny, mentalny i duchowy - przyp. EM]. I głęboką pracę z emocjami. Bo to one są wyrazem cudownej integracji ciała, głowy i serca".

Technologia nas wyprzedza. Gubimy się w nowinkach. Gubimy się w życiu.
Płacimy za to depresjami, stanami lękowymi i bezsennością.
Wszystko szybko!
Świetnie wyglądać w 5 min, schudnąć w 5 min, "załatwić" relację z partnerem w 5 min.
Dla dzieci 5 min i na obiad 5 min (na stojąco!).
Istne wariactwo!
Tak się po prostu na dłuższą metę nie da...

Dlatego wg profesora - w XXI wieku stawiać będziemy na emocje i relacje.
Poszukiwany lider? - spec od empatii...
I to bardzo pozytywna wiadomość!
Aha, i jeszcze jedno... -
badania wskazują na to, że XXI wiek będzie Drogie Panie ...należał do nas...
bo jak powiedział Rafał Ohme:

"Kobiety są bardziej i we wszystkim ..." ;-)))!


P.S. Tu znajdziecie foto: https://www.facebook.com/renata.dulewicz


www.efekt-motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html


wtorek, 19 maja 2015

Najłatwiejsze ciastka w świecie!

Jestem dość zapracowana mamą.
Z tej właśnie przyczyny -
moim faworytem są posiłki szybkie i proste w przygotowaniu.
W ogóle lubię prostotę - w życiu, w stylu ubierania się, w jedzeniu.
Ale wszystko ze smakiem, i z pazurem :-).
Dlatego jeśli przyjdzie mi ochota na coś słodkiego,
a nie chcę faszerować się chemią - mam 4 wyjścia:
1) jem gorzką czekoladę;
2) jem własnoręcznie zrobione lody jogurtowe;
3) jednak decyduję się na odrobinę chemii (np.lody na wyjeździe);
4) robię ciastka owsiane;

Punkt 1) i 2) opisałam w poście : Zdrowe przekąski dla dzieci.
Punkt 3) pozwala mi czasem na odskocznię.
No i został ten 4)-y:

CIASTKA OWSIANE.

Moje ciastka owsiane nie należą do tych najmniejszych.
Z reguły robię"bomby", bo nierzadko zastępują mi śniadanie.
Jeśli mam intensywny dzień i brak mi czasu na któryś posiłek (zwyczajowo pierwszy lub drugi) - niepedagogicznie jem je w samochodzie.
Ale jem zdrowo! - trzeba przyznać.
Sprawdzają się także jako przekąska przed lub po bieganiu (tudzież innym rodzaju sportu).
I przy czyszczeniu szafek z pozostałości orzechów, bakalii itp.

Najprostsza wersja wygląda tak:
Na suchej patelni podprażam płatki owsiane (powiedzmy 1,5-2 szklanki - 2 szklanki to około 4 duże ciastka) - wsypuje do miski. Na tej samej patelni podprażam mak (bardzo go lubię) - ok. 0,5 szklanki na 2 szklanki płatków. W międzyczasie moczę w gorącej wodzie bakalie (przeważnie rodzynki lub żurawinę), ale mogą być to każde - morele, daktyle, śliwki. Miksuję 2 małe banany (lepiszcze). Całość wrzucam do miski (oczywiście rodzynki i żurawinę bez wody!) - mieszam łyżką, a następnie (już ręcznie) lepię ciastka i piekę na pergaminie, folii około 30min w temp. 170 -190 stopni. Czasem 10 minut przed końcem czasu przekręcam ciastka, aby spód nabrał rumianego koloru.
W okresie zimowym, kiedy gotowałam kompoty z suszu - miksowałam suszone owoce, dodawałam odrobinę przyprawy do piernika i ... palce lizać :-).
Kombinacji jest wiele - co kto lubi.
Wystarczy uruchomić wyobraźnię.
SMACZNEGO!



www.efekt-motyla.eu
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html


piątek, 15 maja 2015

Out of control c.d.

Znalezione obrazy dla zapytania bujanie się na bujaczce

Czuję się wywołana do tablicy.
A sprawa dotyczy ostatniego posta.
Możecie pomyśleć:
"Pani dietetyk oszalała!:
Najpierw pisze o konsekwencji, dyscyplinie i o tym, że potrzebny jest plan, a potem hulaj dusza i "carpe diem (chwytaj dzień) - odpuść wszystko!"
No, muszę przyznać...- na pierwszy rzut oka tak to wygląda.
Ale sprawa jest wielowarstwowa (dokładnie jak cebula).

Weźmy na przykład taką dietę, w której bardzo "spinamy się" na efekt.
 Wiele pań (panów także) zaczyna dokładnie w ten sam sposób:
" MUSZĘ do wakacji schudnąć X kg", " będę ćwiczyć 5 x w tygodniu" "wyglądam jak (i tu pojawiają się epitety typu: gruba świnia itd)". Kiedy zaś noga im się powinie i np. ćwiczą o 1 raz za mało albo zdarzy im się skusić na coś słodkiego - wtedy niczym narkoman wracają do starych nawyków. Bo w ich głowach pulsują przekonania: "wszystko albo nic", "jestem słaby", "nie dam rady", "już mi się nie opłaca". Następuje spadek nastroju i zajadanie stresu. I koło się zamyka.

Jak wyjść z tego błędnego kręgu?
I tu pojawia się magiczne słowo: EMPATIA. Ale tym razem nie dla innych, ale dla siebie. Pierwszym i najważniejszym krokiem jest pochylenie się nad sobą (dokładnie jak nad małym dzieckiem) i zrozumienie przyczyn swojego postępowania.
...Może nie radzę sobie ze stresem, może uważam się za gorszego od innych, a może (z jakiś przyczyn) nie szanuję siebie i swojego ciała (patrz epitety).
Bo jak mam odżywiać się po królewsku (tj. zdrowo), kiedy w mojej głowie jestem tylko "grubą świnią"..?

Dlatego postanowienie o zmianie diety (czytaj: stylu życia), powinno wynikać z szacunku do siebie.
Bo odtąd ja - XY- postanawiam zacząć dbać o siebie! 
CHCĘ (a nie MUSZĘ albo BĘDĘ) być zdrowy i silny,
chcę biegać za dziećmi/wchodzić po schodach bez zadyszki,
chcę nauczyć się dobrze wybierać.
Wtedy nie straszne mi grille ze znajomymi, ani nawet imieniny u cioci.
Bo wiem, że mogę sobie zaufać.
Bo dbam o siebie.
Teraz i zawsze.
AMEN.
I to jest to "odpuszczenie" o którym mówiłam.
Obserwacja, nauka, praca.
A wszystko malutkimi kroczkami.
Ze spokojem i ufnością.
Nawet jeśli za swoją zgodą świadomie zgrzeszę.
Aż w pewnym momencie robi się to tak naturalne, jak wieczorne szczotkowanie zębów.
Wiem to z autopsji.

Są jednak takie dziedziny życia, w których i mi ciężko jest odpuścić kontrolę.
I tak sobie myślę, że to takie ludzkie, nasze jest...
A że staram się żeby moja szklanka była zawsze do połowy pełna (nie pusta!)
- dodaję:
"Zdecydowanie (pomalutku) do zrobienia!"
"Bo jak nie my - to kto-o-o-o...?" :-)
Pozdrawiam serdecznie.




www.efekt-motyla.eu 
SPIS TREŚCI:
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html  



 








niedziela, 3 maja 2015

Out of control.

Znalezione obrazy dla zapytania strefa komfortu

Potrzeba kontroli...
                              ...cóż, kojarzę tę panią.
Można by rzec - wyjątkowo się przyjaźniłyśmy...
Wiecie o czym mówię?
Oj, jak dobrze (i nudno :-)) byłoby mieć wszystko pod kontrolą...
Wszystko wiedzieć, przewidzieć, zaplanować (i love it ;-))).
Ta oto pani wyjątkowo nie lubi słowa "nie wiem".
Nie wiem co będzie, co planuję, czy mi się powiedzie...
Opina nasze ciało jak ciasny seterek zapinany pod szyję.
Dusi! -  tym bardziej, jeśli się na coś "spinamy" - w diecie i w każdym innym aspekcie życia.
A jak usłyszy "nie wiem"- kuli się jak zlęknione dziecko pod kołdrą.
...
Właściwie nie chodzi o to, żeby nie marzyć. Marzenia i plany są w porządku.
Chodzi tylko o to, by kurczowo się tych planów nie trzymać.
Bo w życiu duchowym jest niestety tak, że im bardziej czegoś pożądamy i boimy się straty (dotyczy to pieniędzy, kariery, życia rodzinnego) - w tej właśnie sferze odczuwać będziemy coraz większe braki.
Za to w obszarze, w którym panuje spokój i obfitość - dokładane jest nam więcej i więcej.
Ano paradoks taki...

Dlatego już z tą panią osobiście przyjaźnić się nie chcę i nie będę!
Choć to trudne niemiłosiernie jest...
Bo chyba wolę nie wiedzieć...
Poddać temu, co przyniesie życie.
Płynąć z nurtem rzeki ... a nie kolejny raz - pod prąd! Po prostu.
Budzić się z ufnością i ciekawością, co przyniesie kolejny dzień.

I Wam życzę tego samego :-).

"W chwili, kiedy zgadzasz się na to, co będzie, świat zaczyna się tobą opiekować. 
Dopóki walczysz i usiłujesz przejąć kontrolę nad przyszłością, jesteś jak obcy przybysz w żelaznej zbroi na nowej planecie. Być może nikt cię nie zaatakuje, ale i nikt nie zaoferuje ci pomocy. Zdejmij pancerz i zdaj się na to, co ma być. Wtedy poczujesz, że ktoś lub coś o ciebie dba. Na każdym kroku. Kiedy przestaniesz gorączkowo szukać drogowskazów i dokładnych map, poczujesz, że świat sam cię prowadzi. W najlepszym dla ciebie kierunku.

(...)szczęście bierze się z tego, co człowiek ma w duszy. A nie z tego, co musi zdobyć albo zrobić. Dopełnienie żadnych warunków nie da szczęścia. Jeżeli wyznaczasz sobie cel, który jest warunkiem twojego szczęścia, to nigdy nie będziesz w stanie się nim ucieszyć i nigdy nie poczujesz się w pełni szczęśliwy. Dostaniesz krótka satysfakcję, ale nie szczęście, którego tak uparcie poszukujesz. Bo szczęście nie leży TAM, tylko jest TUTAJ. W tobie."
                                                                                      Beata Pawlikowska





www.efekt- motyla.eu 
SPIS TREŚCI: 
http://twojefektmotyla.blogspot.com/2013/09/spis-tresci.html