niedziela, 21 lipca 2013

Kobieta PIĘKNA.

Wbrew botoksom, liftingom i innym próbom  ingerencji w dzieło natury...

Mądrzy mężczyźni to wiedzą... ;-)

 

CYTUJĘ:

"Krzysztof Andrijew, autor książki "Klocki Szczęścia":

Wewnętrzne piękno to Samo Sedno Siebie - nienaruszalna istota kobiety,
pąk róży jej pragnień i doznań duchowych, który zakwita takimi "produktami cywilizacji", których żadna sieć handlowa nie ma w swojej ofercie: zdrowe ciało i duch, wewnętrzna harmonia, świadomość siebie, akceptacja własnego ciała i własnej natury, ciekawość siebie, ludzi i świata, pielęgnacja swej indywidualności i odmienności, spontaniczna zdolność do kontrolowanego szaleństwa, a przede wszystkim: odwaga w dociekaniu i głoszeniu Prawdy o Sobie Samej, prawdy, która zachwyca i boli.Zewnętrzne piękno kobiety sprawia, że nie potrafię się oprzeć pokusie obejrzenia się za nią na plaży. Wewnętrzne piękno sprawia, że kocham ją, pragnę jej miłości i będę trwał przy niej, czerpiąc z tego część własnego spełnienia i szczęścia nawet wtedy, gdy już nikt się za nią na plaży nie obejrzy.


 
Gildas Sidobre, dj hip-hop:


Wewnętrzne piękno istnieje. To duchowa rzeczywistość. To subtelna energia, którą kobieta emanuje na odległość i która czyni ją niezwykle pociągającą. Wewnętrzne piękno przejawia się przez mądrość, cierpliwość, dojrzałość, radość, humor, wyciszenie i nieokiełznany optymizm. To wiara, że wszystko jest możliwe i niczym nieskrępowana, bezwarunkowa miłość, zakochanie w życiu, zakochanie w sobie.
Wewnętrzne piękno wbrew pozorom jest niezwykle zmysłowe. To seksapil, który wypływa z głębi świadomości - ze świadomości ciała. To bardzo atrakcyjne. Te "miękkie" kobiece cechy wcale nie są takie miękkie, jak by się wydawało. Ich siła jest zniewalająca.Wewnętrzne piękno kobiety to czar, to magia, którą ona rozsiewa wokół siebie. Prawdziwa kobieta działa magnetycznie. Rzuca urok na Wszechświat, a ten jak zakochany kręci się wokół niej na skinienie paluszka."


                                                                                             (CYTAT pochodzi z art."Wewnętrzne piękno" portalu polki.pl)


POZOSTAŁO NAM MIEĆ NADZIEJĘ, ŻE JEST ICH WIĘCEJ, JAK DWÓCH ;-)))... 
                                                                                                                                                              POZDRAWIAM. 





www.efekt-motyla.eu 

poniedziałek, 15 lipca 2013

Sprawa Pączka.


 
Sytuacja nr 1: Dzwonię do taty, jest tłusty czwartek. Jestem już dużą dziewczyną, studentką. Pytam, czy "arsenał zakupiony". Tata odpowiada: "Co ty dzieciaku, ważniejszych spraw nie mamy - nie wiem nawet, że to dziś". Koniec rozmowy. Myślę sobie - no tak - głupia jestem, "pierdołami" się zajmuję.

Sytuacja nr  2: Dalsza retrospekcja. Jestem bardzo młoda. Mam jakieś 10-11 lat. Opowiadam mamie o tym, że podoba mi się jakiś chłopak. ... Znów głupoty, znów "pierdoły".

Sytuacja nr 3: Nastolatka. Emocjonując się, mówię o jakimś wydarzeniu. Rodzina słucha, a może nie ... - generalnie wniosek jest taki, że za bardzo przeżywam.

Sytuacja nr 4: Znów nastolatka. Głowa pełna marzeń. I słomiany zapał (konsekwencji uczę się dopiero teraz). Rodzina mówi mi, że więcej gadam, niż robię i wciąż zmieniam zdanie.

Sytuacja nr 5: Kilka miesięcy temu. Oglądam ostatnią serię X-Faktora. Jest tam chłopak - Filip Mettler. Drugi etap, dom jurorski. Ocenia go Kasia Nosowska i Kuba. Chłopak bardzo energetyczny, "żywy". Dzieli się z Kasią swoimi wątpliwościami : czy ona uważa, że - być może - za dużo skacze na scenie, zbytnio się "wczuwa" itd.   Kasia - mądra kobieta- mówi mu: "słuchaj - w muzyce, jak w życiu - nie można kogoś udawać. Jeśli ludzie mają cię pokochać, pokochają cię takim, jakim jesteś. Rób tak, jak ci w duszy gra..."- podpowiada.

Galimatias? - niekoniecznie.
Nie zamierzam w tym poście wylewać prywatnych żali ;-) - chciałabym tylko, kiedy jesteśmy przy temacie dzieci - uświadomić wam Kochani jedną jedyną rzecz.
Od czasu kiedy byłam mała, niewiele się zmieniło!
Mamy 2013 rok, dostęp do różnych mediów - generalnie - większą świadomość i większe możliwości, niż za czasów komuny mieli nasi rodzice.
Jeżeli chcemy, możemy wciąż uczyć się i rozwijać - wszystko zależy tylko od Nas samych.
Statystyka jest jednak okrutna!
Większość rodziców nadal nie umie rozmawiać, i nie słucha swoich dzieci. Traktuje je jak kogoś, kto nie powinien mieć swojego zdania - bo na to jeszcze przyjdzie pora. I swoich marzeń - bo świat jest"podły" i trzeba się dostosować. Bycie sobą - też niewskazane....

Swojego czasu miałam bardzo dużo kompleksów. Wydawało mi się, że zawsze jestem "za bardzo":
za głośna, za emocjonalna, za marudna, zbyt gadatliwa, za głupia - wciąż coś przeżywam i zajmuję się pierdołami w tym "strasznym świecie". Poza tym czułam duży respekt przed osobami, które w przeciwieństwie do mnie -  imały się rzeczy naprawdę "ważnych".
 
Dorosłam - i już tak nie uważam. 
Nie ma nic ważniejszego niż zdrowie - fizyczne i psychiczne.
W rozumieniu tego drugiego zamieszczam pielęgnację marzeń, głębokie relacje z bliskimi, świadome
przejście przez życie. Próby, potyczki, zwycięstwa i klęski. A nade wszystko - bycie sobą!
I nieważne, jaki zawód uprawiasz. Ani ile masz pieniędzy.

Masz prawo być sobą! Zbyt głośny lub cichy, jeśli taki jest Twój temperament. Masz prawo płakać i śmiać się -  dzielić się emocjami z bliskimi, jeśli taka jest Twoja wola. Masz prawo uczyć się na błędach i zmieniać zdanie. Próbować w życiu różnych rzeczy, żeby poznać wszystkie jego odcienie. I smaki ;-).

Bo ten Pączek, na tamtą chwilę, widocznie był dla mnie ważny. Tak jak ten chłopak, którego imienia już nie pamiętam. I ja chciałam się czuć ważna. I akceptowana.Właśnie taka, jaką jestem.




www.efekt-motyla.eu

poniedziałek, 8 lipca 2013

Żywienie dzieci.


Na początek zachęcam do przeczytania krótkiego artykułu:

Współczesne dzieci odżywiają się gorzej niż w okresie wojennym - Dziecko w Onet

1941 rok - dziewczynki jedzą marchewki nabite na patyk








Drodzy rodzice!

Istotą rodzicielstwa jest zapewnienie dziecku jak najlepszych warunków do jego rozwoju - zarówno psychicznego, jak i fizycznego.
Naturalnym wydaje się być fakt, że wszyscy chcemy dla swoich dzieci jak najlepiej.
W praktyce okazuje się jednak, że to "najlepiej" - dla każdego oznacza coś innego.
Z doświadczenia wiem, że rodzice dzieci z nadwagą, z całego serca chcą zapewnić swoim dzieciom tzw. "szczęśliwe dzieciństwo" - podobnie, jak robili to ich rodzice, albo na odwrót - nie zależało im na tym wcale. Taki "wychuchany" malec skojarzył zapewne jedzenie z poczuciem bezpieczeństwa i miłości, za to ten zaniedbany - rekompensował sobie ich brak.

Tak oto tworzy się rodzinny łańcuch nieprawidłowego odczytywania własnych emocji, przekazywanych z pokolenia na pokolenie.

Ale  uwaga! - taki łańcuch można przerwać!
Od czego zacząć? - chyba najlepiej od siebie!

Bo niby...

Jak dziecko wychowane w domu, w którym nie je się warzyw, ma je znać, a tym bardziej lubić?

Jak możemy wymagać od malca, żeby jadł spokojnie, jeśli sami wciąż jemy w biegu, na stojąco?

Jak takiemu pokazać, ze ruch na świeżym powietrzu jest najlepszym sposobem spędzania wolnego czasu, kiedy sami wciąż siedzimy przed telewizorem?

I w końcu - jak pomóc mu wybrać ulubioną dyscyplinę sportu, chociażby na zasadzie "prób i błędów", jeśli z powodu nadwagi nie możemy wejść nawet na trzecie piętro?

Dzieciom do szczęścia potrzebna jest bliskość rodzica, a nie np. słodycze i frytki!
One chcą mieć rodziców, którzy poskaczą z nimi na trampolinie, pograją w piłkę i powygłupiają się na trawie!
Maluchy chłoną wszystko jak gąbka.
Dlatego czas poświęcony dziecku - na pewno zaprocentuje w przyszłości!

To samo dotyczy jedzenia. Jeśli traktujesz swój organizm jak śmietnik - Twoje pociechy będą robiły dokładnie to samo - i tak samo jak ty prawdopodobnie będą miały w przyszłości nadciśnienie, podwyższony cholesterol i być może - cukrzycę typu 2go.
Jeżeli jednak pokażesz im, że świat jest fajnym miejscem z mnóstwem ciekawych ludzi, a zdrowe jedzenie - najlepszym paliwem dla naszego organizmu - dasz początek nowemu"łańcuchowi" w swojej rodzinie.

Pokombinuj więc, Drogi Rodzicu - na pewno istnieją owoce i warzywa, które pokocha Twój Maluch!
Wyrzuć biały chleb i zastąp go ciemnym. Zrezygnuj z wieprzowiny na konto tzw. "białego mięsa" i ryb!
A przede wszystkim - naucz swoje dziecko pić wodą, a colę i oranżady poślij do lamusa!

Trochę wysiłku, ale czy... dzieci nie są dla Was największym Skarbem?
Oby tego "Skarbu" nie zniszczyła nasza cywilizacja...





 www.efekt-motyla.eu

środa, 3 lipca 2013

Na dobry humor ;-).


Dodaj napis
"Jak ja się czuję " (W. Szymborska)

Kiedy ktoś się spyta jak ja się dziś czuję,
grzecznie mu odpowiem,że "dobrze dziękuję"
To, że mam artretyzm,to jeszcze nie wszystko,
astma ,serce mi dokucza i mówię z zadyszką,
puls słaby,krew moja w cholesterol bogata...
lecz dobrze sie czuje jak na moje lata.

Bez laseczki teraz chodzić już nie mogę,
choć zawsze wybieram najłatwiejszą drogę.
W nocy przez bezsenność bardzo się morduję
ale przyjdzie ranek...znowu dobrze się czuję.
Mam zawroty głowy,pamięć "figle" płata,
lecz dobrze się czuje jak na swoje lata.

Z wierszyka mojego ten sens się wywodzi,
że kiedy starość i niemoc przychodzi,
to lepiej zgodzić się ze strzykaniem kości
i nie opowiadać o swej starości.
Zaciskając zęby z tym losem się pogódź
i wszystkich w koło chorobami nie nudź.

Powiadają starość okresem jest złotym
kiedy spać się kładę,zawsze myślę o tym..
"uszy" mam w pudełku,zęby w wodzie studzę
"oczy" na stoliku,zanim się obudzę..
Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje:
"Czy to wszystkie części,które się wyjmuje?"

Za czasów młodości(mówię bez przesady)
Łatwe były biegi,skłony i przysiady.
W średnim wieku jeszcze tyle sił zostało,
żeby bez zmęczenia przetańczyć noc całą...
A teraz na starość czasy się zmieniły,
spacerkiem do sklepu,z powrotem bez siły.

Dobra rada dla tych którzy się starzeją:
Niech zacisną zęby i z życia się śmieją.
Kiedy wstaną rano,"części" pozbierają,
Niech rubrykę zgonów w prasie przeczytają,
Jeśli ich nazwiska tam nie figurują,
to znaczy,że ZDROWI i DOBRZE SIĘ CZUJĄ.




www.efekt-motyla.eu