Fragment pochodzi z kolejnej książki Beaty Pawlikowskiej
"W DŻUNGLI NIEPEWNOŚCI":
"Na sawannie afrykańskiej mieszkała żyrafa. Pewnego dnia odkryła, że
ma zbyt długą szyję. Wszystkie inne zwierzęta, które pasły się dookoła,
miały fajne, proporcjonalnie krótkie, wygodne szyje, tymczasem szyja
żyrafy była nie tylko najdłuższa, ale nawet wydawała się wciąż rosnąć i
nadal wydłużać.
Żyrafa wpadła w rozpacz. Była przekonana, że gdyby miała krótszą szyję, byłaby szczęśliwsza i miałaby szansę na lepsze życie.
Ilekroć
podchodziła do jeziora, żeby napić się wody i widziała swoje odbicie w
lustrze, czuła się potwornie. Jak wynaturzona, nienaturalna, ohydna
istota, która zamiast szczupłej i kształtnej szyi, miała do karku
przyczepioną pięciometrową trąbę, na końcu której znajdowała się głowa.
Żyrafa nienawidziła siebie coraz bardziej. Pewnego dnia postanowiła
to zmienić i zaczęła się odchudzać. Odmawiała sobie każdej trawki i
kropli wody, w nadziei, że ukarana w ten sposób i wysuszona szyja
wreszcie się skurczy.
Po wielu miesiącach głodówki, wycieńczona żyrafa zrozumiała, że jej
szyja nie tylko nie zmniejszyła się ani o centymetr, ale jest teraz
nawet jeszcze bardziej widoczna, długa i odrażająco brzydka.
Z
rozpaczy zaczęła się obżerać. To miała być nagroda za długie tygodnie
cierpienia, głodu, pragnienia i wymierzania sobie zasłużonej chłosty.
Jednak po każdej uczcie złożonej z najtłustszych korzonków i
największych liści akacji, przychodziło gigantyczne poczucie winy,
wracała rozpacz i nienawiść do samej siebie. Żyrafa postanawiała znów
przejść na głodówkę, ale nigdy nie była w stanie wytrwać w swoim
postanowieniu, tak więc okresy głodzenia się przeplatała z okresami
obżarstwa. I przez cały czas nienawidziła siebie za to, że ma zbyt długą
szyję, która w jej głębokim przekonaniu była przyczyną wszystkich
nieszczęść.
Gdyby miała krótką szyję, byłaby równie fajna jak
inne zwierzęta. Gdyby miała krótką szyję, zebry na pewno chciałyby
częściej się z nią spotykać. Gdyby miała krótką szyję, nawet lwy miałyby
do niej więcej szacunku. Gdyby miała krótką szyję…
Tak mniej więcej działa mechanizm uzależnienia.
Jest to uzależnienie od chorego myślenia.
Skutkiem takiego uzależnienia może być anoreksja, bulimia,
alkoholizm, zakupoholizm i wiele innych „izmów”, które obejmują w
posiadanie myśli (a czasem i ciało) człowieka.
Sednem chorego
myślenia jest wieczny brak. Brak czegoś, co sprawiłoby, że życie
wreszcie nabrałoby sensu. Człowiek uzależniony od chorego myślenia
stawia przed sobą warunek, którego spełnienie w jego przekonaniu
doprowadzi go do szczęścia. Ale nieosiągnięcie celu, czyli niespełnienie
tego warunku, będzie w jego odczuciu tragedią, dramatem i porażką,
Tym się właśnie różni marzenie od uzależnionego myślenia.
Marzenie też jest skupieniem myśli na osiągnięciu jakiegoś
upragnionego celu. Ale jego niezdobycie nie powoduje depresji ani
poczucia klęski, a zrealizowanie tego marzenia nie jest warunkiem bycia
szczęśliwym człowiekiem..."
całość doczytacie na stronie:
http://www.beatapawlikowska.com/diary,text,2791.html
I ode mnie...
Chciałabym, żebyście zrozumiały
Moje Drogie Panie/ Drodzy Panowie, że dodatkowy kilogram lub jego brak, nie świadczy o tym, czy jesteście
WARTOŚCIOWYM CZŁOWIEKIEM, czy też nie.
Wierzcie mi na słowo -
JESTEŚCIE!
Musicie tylko ...
sami w to uwierzyć!
Nie uzależniajmy naszego szczęścia od innego człowieka, realizacji jakiegoś planu, a tym bardziej - zgubienia nadprogramowych kilogramów. Sama droga na szczyt (czytaj w naszym przypadku -
zdrowa dieta) może dawać tyleż samo, a nawet więcej satysfakcji, co osiągnięcie go (tj.
zrzucenie zbędnych kilogramów).
A potem... - potem zawsze pojawia się pytanie -
co dalej?
I tylko od nas zależy co dalej zrobimy z naszym sukcesem...
Bo szczyt ma to do siebie,
że dużo ciężej z niego zejść, niż się na niego wspiąć.
Jeszcze łatwiej jest z niego
spaść!
Dlatego...
może się zdarzyć, że znów zatracimy się w niezdrowej lub zbyt drastycznej diecie... bądź też postanowimy, że tym razem jednak
WYGRAMY(!).
Zaprzyjaźnimy się w końcu ze swoim ciałem i zdrowym stylem życia, zaczniemy czerpać przyjemność z bycia sobą.
Ważne stanie się dla nas "tu i teraz" - nie przeszłość, ani nie przyszłość.
Zaczniemy SZANOWAĆ SIEBIE I SWOJE ZDROWIE.
Bo jak pisał Jan Kochanowski...
"Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz... ".
www.efekt-motyla.eu