piątek, 10 maja 2013

O pewnej Żyrafie...

Fragment pochodzi z kolejnej książki Beaty Pawlikowskiej
"W DŻUNGLI NIEPEWNOŚCI":

"Na sawannie afrykańskiej mieszkała żyrafa. Pewnego dnia odkryła, że ma zbyt długą szyję. Wszystkie inne zwierzęta, które pasły się dookoła, miały fajne, proporcjonalnie krótkie, wygodne szyje, tymczasem szyja żyrafy była nie tylko najdłuższa, ale nawet wydawała się wciąż rosnąć i nadal wydłużać.
Żyrafa wpadła w rozpacz. Była przekonana, że gdyby miała krótszą szyję, byłaby szczęśliwsza i miałaby szansę na lepsze życie.

Ilekroć podchodziła do jeziora, żeby napić się wody i widziała swoje odbicie w lustrze, czuła się potwornie. Jak wynaturzona, nienaturalna, ohydna istota, która zamiast szczupłej i kształtnej szyi, miała do karku przyczepioną pięciometrową trąbę, na końcu której znajdowała się głowa.
Żyrafa nienawidziła siebie coraz bardziej. Pewnego dnia postanowiła to zmienić i zaczęła się odchudzać. Odmawiała sobie każdej trawki i kropli wody, w nadziei, że ukarana w ten sposób i wysuszona szyja wreszcie się skurczy.
Po wielu miesiącach głodówki, wycieńczona żyrafa zrozumiała, że jej szyja nie tylko nie zmniejszyła się ani o centymetr, ale jest teraz nawet jeszcze bardziej widoczna, długa i odrażająco brzydka.

Z rozpaczy zaczęła się obżerać. To miała być nagroda za długie tygodnie cierpienia, głodu, pragnienia i wymierzania sobie zasłużonej chłosty.
Jednak po każdej uczcie złożonej z najtłustszych korzonków i największych liści akacji, przychodziło gigantyczne poczucie winy, wracała rozpacz i nienawiść do samej siebie. Żyrafa postanawiała znów przejść na głodówkę, ale nigdy nie była w stanie wytrwać w swoim postanowieniu, tak więc okresy głodzenia się przeplatała z okresami obżarstwa. I przez cały czas nienawidziła siebie za to, że ma zbyt długą szyję, która w jej głębokim przekonaniu była przyczyną wszystkich nieszczęść.

Gdyby miała krótką szyję, byłaby równie fajna jak inne zwierzęta. Gdyby miała krótką szyję, zebry na pewno chciałyby częściej się z nią spotykać. Gdyby miała krótką szyję, nawet lwy miałyby do niej więcej szacunku. Gdyby miała krótką szyję…

Tak mniej więcej działa mechanizm uzależnienia.
Jest to uzależnienie od chorego myślenia.
Skutkiem takiego uzależnienia może być anoreksja, bulimia, alkoholizm, zakupoholizm i wiele innych „izmów”, które obejmują w posiadanie myśli (a czasem i ciało) człowieka.

Sednem chorego myślenia jest wieczny brak. Brak czegoś, co sprawiłoby, że życie wreszcie nabrałoby sensu. Człowiek uzależniony od chorego myślenia stawia przed sobą warunek, którego spełnienie w jego przekonaniu doprowadzi go do szczęścia. Ale nieosiągnięcie celu, czyli niespełnienie tego warunku, będzie w jego odczuciu tragedią, dramatem i porażką,

Tym się właśnie różni marzenie od uzależnionego myślenia.
Marzenie też jest skupieniem myśli na osiągnięciu jakiegoś upragnionego celu. Ale jego niezdobycie nie powoduje depresji ani poczucia klęski, a zrealizowanie tego marzenia nie jest warunkiem bycia szczęśliwym człowiekiem..."

całość doczytacie na stronie: http://www.beatapawlikowska.com/diary,text,2791.html


I ode mnie... 

Chciałabym, żebyście zrozumiały Moje Drogie Panie/ Drodzy Panowie, że dodatkowy kilogram lub jego brak, nie świadczy o tym, czy jesteście WARTOŚCIOWYM CZŁOWIEKIEM, czy też nie.
Wierzcie mi na słowo - JESTEŚCIE! 
Musicie tylko ... sami w to uwierzyć!
Nie uzależniajmy naszego szczęścia od innego człowieka, realizacji jakiegoś planu, a tym bardziej - zgubienia nadprogramowych kilogramów. Sama droga na szczyt (czytaj w naszym przypadku - zdrowa dieta) może dawać tyleż samo, a nawet więcej satysfakcji, co osiągnięcie go (tj. zrzucenie zbędnych kilogramów).
A potem... - potem zawsze pojawia się pytanie - co dalej?
I tylko od nas zależy co dalej zrobimy z naszym sukcesem...
Bo szczyt ma to do siebie, że dużo ciężej z niego zejść, niż się na niego wspiąć.
Jeszcze łatwiej jest z niego spaść!
Dlatego...
może się zdarzyć, że znów zatracimy się w niezdrowej lub zbyt drastycznej diecie... bądź też postanowimy, że tym razem jednak WYGRAMY(!).
Zaprzyjaźnimy się w końcu ze swoim ciałem i zdrowym stylem życia, zaczniemy czerpać przyjemność z bycia sobą. 
Ważne stanie się dla nas "tu i teraz" - nie przeszłość, ani nie przyszłość. 
Zaczniemy SZANOWAĆ SIEBIE I SWOJE ZDROWIE.

Bo jak pisał Jan Kochanowski...

"Szlachetne zdrowie,
Nikt się nie dowie,
Jako smakujesz,
Aż się zepsujesz... ".





www.efekt-motyla.eu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz